Kwaśniewski w ogniu krytyki
Histeria, tchórzostwo, skandal - to opinie po oświadczeniu prezydenta, że nie stawił się dziś przed komisją ds. Orlenu. Niektórzy śledczy uważają, że Aleksander Kwaśniewski przestraszył się zeznań Marka Dochnala.
- Prezydentowi puściły nerwy - mówił śledczy Roman Giertych (LPR). - Zbliża się inny czas, czas, w którym wszyscy winni popełnianych przestępstw będą ponosili z tego tytułu odpowiedzialność. Niezależnie, jaką funkcję pełnią - wtóruje Zbigniew Wassermann (PiS).
- Ten pan wciąż zachowuje się jak kandydat na prezydenta, który mówi, że ma wyższe wykształcenie, a go nie ma - przypomina złośliwie inny śledczy Antoni Macierewicz (RKN).
Krytyczni - choć rzecz jasna delikatniejsi w tonie - są też lewicowi członkowie komisji: - Jestem zaskoczony, że prezydent nie stawi się w komisji - nie kryje rozczarowania Andrzej Różański z SLD. - Zawiodłem się na prezydencie - przyznaje też Andrzej Aumiller z UP.
Zdaniem Konstantego Miodowicza (PO), skutki decyzji Kwaśniewskiego nie będą sprzyjały budowie autorytetu urzędu prezydenckiego. - Potrzebne są radykalne zmiany, jesteśmy na przedpolu wyborów, które powinny odbyć się jak najszybciej - mówi radiu RMF Miodowicz.
Według niektórych członków komisji, do decyzji prezydenta mógł przyczynić się pewien dokument, który niedawno dotarł do komisji śledczej: 4 kartki w zbiorze opatrzonym klauzulą "ściśle tajne".
Nieoficjalnie wiadomo, że jest to ostatni stenogram z podsłuchów Marka Dochnala. Na początku września lobbysta - wówczas jeszcze człowiek wolny - dzwoniąc do swego asystenta mówił, że chce się spotkać z komisją w sprawie prezydenta w kontekście afery rozpętanej wokół Orlenu. Nie minęły 3 tygodnie, a Dochnal i jego asystent wylądowali za kratkami po akcji tajnych służb na lotnisku w Balicach. Ta zbieżność dat jest dla śledczych co najmniej zastanawiająca.
- W świetle zeznań pana Dochnala zarówno w prokuraturze, jak i w komisji oraz w świetle faktów, które znane są komisji, pokazuje nam zupełnie nową sytuację, przerażającą, porażającą - mówi Roman Giertych. - Prezydent nie wytrzymał naporu faktów - dodaje Zbigniew Wassermann.
Zdaniem śledczych to nie przypadek, że akurat ten stenogram nie został przekazany komisji przez prokuraturę razem z pozostałymi w listopadzie ubiegłego roku, a dociera do niej dopiero teraz, okrężną drogą.