Prezydent kontratakuje
Prezydent Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że nie stawi się jutro przed komisją śledczą ds. PKN Orlen. Przy okazji w ostrych słowach zaatakował dziennikarzy i posłów z komisji śledczej.
- Ubecka gazeta kolejny raz uczestniczy w rozrabianiu mojej osoby - powiedział Kwaśniewski w programie Moniki Olejnik "Prosto w oczy", komentując dzisiejsze informacje tygodnika "Wprost", który opublikował wspólne zdjęcie prezydenta i lobbysty Marka Dochnala.
Wcześniej na konferencji prasowej Kwaśniewski tłumaczył, dlaczego nie przyjdzie jutro na przesłuchanie komisji ds. PKN Orlen.
- Czarę goryczy przelała zorganizowana w ostatnią sobotę akcja ataku na prezydenta. Dodał, że upowszechnione zostały raporty dwóch członków komisji, w których są zarzuty pod jego adresem.
Dostało się posłom i dziennikarzom
- W komisji mamy do czynienia z głęboką demoralizacją - powiedział Kwaśniewski. - Odmawiam uczestnictwa w politycznej awanturze - dodał.
Później w programie Olejnik Kwaśniewski stwierdził, że część komisji działa przeciwko niemu.
Podkreślił, że wykazał maksimum gotowości, cierpliwości i przez sześć miesięcy czekał na to spotkanie. Ale, jak dodał, w tym czasie odbyły się pewne wydarzenia: jeden z członków komisji namawiał świadka, "aby dostarczył kwity i haki na prezydenta i nie wahał się czynić tego na Jasnej Górze".
Prezydent podczas konferencji w mocnych słowach rozprawił się z dziennikarzami, którzy zamiast odpowiedzi na zadawane pytania słyszeli, że "za krótko pracują w tym zawodzie".
Kwaśniewski oświadczył, że jego decyzja o niestawieniu się przed komisją śledczą ds. PKN Orlen, oznacza, że nie stawi się również na ewentualne wezwania innych komisji śledczych.
- Nie znam Marka Dochnala, nie kontaktowałem się z nim - tak prezydent skomentował sobotnie przesłuchanie lobbysty przed komisją śledczą ds. PKN Orlen.
Kwaśniewski dodał, że "ma zaufanie do swoich współpracowników". Podkreślił, że wszystkie podejrzenia, które są formułowane odbiera osobiście. - Ja tych ludzi znam, jeżeli nawet są niedoskonali, to są doskonalsi od wszystkich swoich oskarżycieli - oświadczył. Nie zdradził jednak o jakich ludzi mu chodzi.
Prezydent wypowiedział się również przeciwko przekazywaniu komisji śledczej ds. PKN Orlen teczek z Instytutu Pamięci Narodowej. - Teczki są dla historyków - skomentował decyzję prezesa IPN-u o przekazaniu materiałów Instytutu komisji. Pół godziny później w programie Olejnik prezydent zaprzeczył istnieniu swojej teczki w IPN.
Jak lobbysta z prezydentem
Aleksander Kwaśniewski jako pierwszy prezydent RP miał zeznawać przed komisją. Po sobotnich rewelacjach byłego prezesa PZU Życie Grzegorza Wieczerzaka oraz lobbysty Marka Dochnala na temat prezydenta i jego najbliższych współpracowników, wszyscy czekali na przesłuchanie z zainteresowaniem. Dodatkowo dzisiejsze informacje tygodnika "Wprost" przeczą słowom prezydenta, jakoby nie znał on Marka Dochnala. Według gazety, znajomość ta datuje się co najmniej od 1997 roku, kiedy to państwo Kwaśniewscy podejmowali lobbystę w Pałacu Prezydenckim i zasiadał on przez 2 lata w radzie fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej.
- Emanacja Urzędu Bezpieczeństwa nie będzie sterować tym co dzieje się w Polsce - skomentował rewelacje "Wprost" prezydent Aleksander Kwaśniewski w programie Moniki Olejnik "Prosto w oczy".
Aleksander Kwaśniewski nie wyjaśni jutro, kto należy do "biznesowego klubu Pałacu Prezydenckiego", ani nie odpowie na pytania o domniemanych powiązaniach z najbogatszym Polakiem Janem Kulczykiem, aresztowanym lobbystą Markiem Dochnalem oraz wspólnych interesach.
Członkowie komisji śledczej nie otrzymali jeszcze teczki prezydenta z IPN, mimo wstępnej zgody Leona Kieresa. Kieres w trosce o absolutną dyskrecję śledczych postawił twarde warunki - gwarancje bezpieczeństwa. Przewodniczący komisji ma wziąć odpowiedzialność za każdego ze śledczych. - W jaki sposób? - zapytał szef komisji Józef Gruszka. - To przecież jest niewykonalne - dodał.
Członkowie komisji śledczej już w październiku zeszłego roku zdecydowali o powołaniu prezydenta na świadka. Dość długo trwały ustalenia co do terminu spotkania ze śledczymi. Tłumaczone było to obowiązkami Aleksandra Kwaśniewskiego.
INTERIA/RMF