- Jak tylko ktoś jest na terytorium Rzeczypospolitej, to przeprowadzamy wszystkie stosowne procedury w sposób profesjonalny, ale także humanitarny. Wszystkie osoby, które przedostały się do Polski, są zaopiekowanie. Trafiają do zamkniętych ośrodków, aby w pełni ta pomoc została nad nimi roztoczona. Pozostałe osoby są na terytorium Białorusi - tłumaczył Morawiecki. - Jednak chcemy pomóc także tamtym osobom - dodał. - Dlatego na wpuszczenie do Białorusi czeka konwój sanitarny i jesteśmy gotowi w każdej chwili przekazać pomoc humanitarną dla wszystkich osób, które są po drugiej stronie granicy - zapewnił.Premier zwrócił uwagę, że osoby koczujące na polsko-białoruskiej granicy, "zostały przez Białoruś zaproszone i otrzymały białoruskie wizy. - Białoruskie biura turystyczne, bądź irackie biura turystyczne roztaczały przed nimi pewne konkretne propozycje i wobec tych osób zobowiązane jest im pomagać państwo białoruskie - podkreślał Morawiecki. Dodając, że działania to celowa akcja reżimu Łukaszenki, która ma na celu destabilizowanie sytuacji w Europie. Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował w środę, że Polska musi zapewnić migrantom koczującym przy jej granicy żywność, ubrania, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie. "Jednocześnie środki te nie powinny być rozumiane jako wymóg", by Polska wpuściła tych migrantów na swoje terytorium - dodał ETPC. Takie same wytyczne Trybunał przekazał Łotwie. ETPC poinformował też w komunikacie, że są to "środki tymczasowe" dotyczące 32 Afgańczyków znajdujących się w pobliżu granicy Polski i Białorusi oraz 41 irackich Kurdów koczujących przy granicy łotewsko-białoruskiej. ZOBACZ: Marzena Rogalska potwierdziła najgorsze! "Nie zdążyliśmy pomóc..." "Środki tymczasowe będą obowiązywać przez trzy tygodnie, do 15 września włącznie" - głosi komunikat. Na wysokości miejscowości Usnarz Górny, po białoruskiej stronie granicy z Polską, od kilkunastu dni koczują migranci. Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradzają im drogę białoruskie służby. Przejścia na polską stronę pilnują żołnierze i funkcjonariusze SG.