Kryzys czy political fiction?
Prasa rozpisuje się o konflikcie premiera z szefem PiS. Rzecznik rządu określa te informacje jako wierutne bzdury i political fiction.
Konrad Ciesiołkiewicz zapowiedział, że do polityków, którzy informują media o rzekomym konflikcie Kazimierza Marcinkiewicza z Jarosławem Kaczyńskim, wyśle zakupione na własny koszt egzemplarze czasopisma "Nowa Fantastyka".
Rzecznik rządu podkreślił, że informacje o konflikcie między premierem a prezesem PiS mają "tyle wspólnego z prawdą co political fiction z polityką". W ocenie Ciesiołkiewicza, tego rodzaju działania mają na celu "wbicie klina" między szefa rządu a szefa PiS. - Zapewniam, że to się nie uda - oświadczył.
Także szef PiS Jarosław Kaczyński zapewnia, że o konflikcie nie ma mowy. - Podoba mi się premier Marcinkiewicz. Jestem wręcz pozytywnie zaskoczony jego sukcesami - powiedział Kaczyński:
Jak ocenił, "to co w tej chwili wyprawiają media, to jest po prostu wynik złości i chęci zaszkodzenia nam". Według niego, "część mediów bardzo by chciała, aby ten rząd nie mógł funkcjonować dobrze".
Ofensywa Kaczyńskiego
- W PiS mówi się o małej rekonstrukcji rządu, bez wymiany premiera, albo dużej, z wymianą Kazimierza Marcinkiewicza - twierdzi tymczasem w wywiadzie dla dzisiejszej "Gazety Wyborczej" europoseł Samoobrony, Ryszard Czarnecki. Jako kandydatów na następcę premiera wymienia nazwiska Ludwika Dorna, Zbigniewa Ziobry i Andrzeja Urbańskiego.
- Marcinkiewicz jest potrzebny PiS, bo jest najpopularniejszym politykiem w Polsce i Jarosław Kaczyński będzie chciał wykorzystać to dla PiS. Tyle że miesiąc miodowy premierów w Polsce trwa około roku. Genialny PR premiera może wystarczyć na kilka miesięcy, ale w sposób naturalny ta popularność będzie kruszeć. Wtedy PiS będzie rozważał rekonstrukcję rządu - dodaje europeseł Samoobrony.
Czarnecki widzi narastający konflikt między premierem a szefem PiS. - Widać, że Jarosław Kaczyński przeszedł do politycznej ofensywy. Do tej pory zajmował się tworzeniem zaplecza parlamentarnego dla rządu, a mniej nim samym. I okazało się, że decyzje premiera Marcinkiewicza nie zawsze mu się podobają - mówi Czarnecki.
Zapytany, które decyzje ma na myśli, odpowiedział: - Chodzi o spory kompetencyjne między ministrami, na przykład między kojarzonym z Jarosławem Kaczyńskim koordynatorem ds. służb specjalnych Zbigniewem Wassermannem i kojarzonym z premierem Marcinkiewiczem ministrem obrony narodowej Radkiem Sikorskim, którego jeszcze do rządu Jerzego Buzka wprowadzał bliski premierowi Wiesław Walendziak.
- Konflikty interesów między Jarosławem Kaczyńskim a premierem dotyczą też obsady stanowisk w radach nadzorczych i zarządach spółek skarbu państwa. Marcinkiewicz forsuje swoich ludzi, co nie podoba się Kaczyńskiemu - mówi Czarnecki.
Jego zdaniem, dowodem na to może być wyraźne opóźnianie przez premiera obsady stanowiska ministra skarbu. - Marcinkiewicz przez kilka tygodni grał na to, żeby samemu pełnić tę funkcję i wykorzystywać ją do obsadzania spółek swoimi ludźmi - dodaje europoseł.
Ludzie Marcinkiewicza
O konflikcie na linii Kazimierz Marcinkiewicz - Jarosław Kaczyński pisze także "Trybuna". Zdaniem gazety, "gdy Jarosław Kaczyński gromi "łże-elity" i otwiera ideologiczne fronty, premier Kazimierz Marcinkiewicz z pomocą ludzi Wiesława Walendziaka dyskretnie, acz skutecznie tworzy własne zaplecze na styku świata polityki i biznesu".
Zdaniem pragnących zachować anonimowość polityków PiS, premier Marcinkiewicz, pełniący do niedawna obowiązki szefa resortu skarbu, zaczął budować własne zaplecze, czemu służyć ma obsadzanie stanowisk w zarządach i radach nadzorczych dużych spółek ludźmi związanymi z Wiesławem Walendziakiem i dawnym środowiskiem "pampersów".
Gazeta przypomina, że w 1999 roku Marcinkiewicz był szefem doradców Jerzego Buzka, a Walendziak kierował Kancelarią Premiera. W 2003 roku obaj założyli Instytut Środkowoeuropejski, mający stać się zapleczem intelektualnym Prawa i Sprawiedliwości.
Według "Trybuny", premier Marcinkiewicz konfliktu z Jarosławem Kaczyńskim nie uniknie. Lecz - jeśli dobrze rozstawi figury na szachownicy - nie musi go przegrać. Zwłaszcza, gdy będzie miał po swojej stronie media, o co mają zadbać panowie Wiesław Walendziak i Adam Pawłowicz, członek rad nadzorczych Telewizji Polskiej i PKN Orlen.
INTERIA.PL/PAP