Korupcja a życie seksualne
Tworzone właśnie Centralne Biuro Antykorupcyjne ma gromadzić informacje o przekonaniach religijnych, pochodzeniu rasowym czy życiu seksualnym Polaków.
Nowa służba specjalna ma mieć też prawo m. in. do podsłuchów, prowokacji i posługiwania się bronią. Większość posłów jest za powstaniem Biura, wątpliwości budzą jednak metody oraz zakres jego działania.
Centralne Biuro Antykorupcyjne to sztandarowy pomysł Prawa i Sprawiedliwości. Jego powołanie liderzy PiS zapowiadali na długo, zanim doszli do władzy. Biuro ma być nową służbą specjalną, której funkcjonariusze będą korzystać z bardzo szerokich uprawnień. Nic więc dziwnego, że projekt, którego pierwsze czytanie odbyło się wczoraj w Sejmie, wywołuje duże emocje. Widać je było podczas burzliwej debaty - pisze "Rzeczpospolita".
- Jeśli chcemy w Polsce pokonać korupcję, identyfikować główne grupy, które się tym na wielką skalę zajmują, to musimy mieć nowe narzędzie. Inne organy państwa, które mają walczyć z korupcją, po prostu nie wykonują swoich funkcji - przekonywał prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Wtórował mu Mariusz Kamiński, który ma stanąć na czele CBA: - Korupcja jest zjawiskiem wszechogarniającym. Skorumpowani są sędziowie, ministrowie, prawnicy. Jesteśmy uważani za najbardziej skorumpowane państwo Unii, zbliżamy się do poziomu Burkina Faso.
Opozycja problemu nie kwestionowała. - Korupcja jest jak viagra: każdy mówił, że o niej słyszał, nikt nie powie, że brał - zgadzał się Piotr Gadzinowski (SLD).
Jednak zgody nie było przy ocenie rządowego projektu ustawy - donosi "Rz". - Jej autorom wydaje się, że jest to problem, który można ścigać metodami operacyjnymi, podczas gdy podstawowa jest prewencja. Trzeba zacząć od załatania luk, chociażby w prawie, które pozwalają na wyciąganie pieniędzy - przekonywała Julia Pitera (PO). Dodała, że Platforma może poprzeć ustawę tylko pod warunkiem poparcia jej poprawek, bez których "CBA nie ma szans być bezstronnym". To m.in. wprowadzenie zakazu zatrudniania funkcjonariuszy w innych miejscach i zakazu przynależności do partii politycznych.
Swoje warunki postawił też SLD. - Niech pan poseł minister Mariusz Kamiński zrobi gest i powoła kolegium CBA, które będzie wyłaniać kandydata na prezesa, a jego będzie wybierał Sejm - proponował Kalisz.
Sojusz wnosił o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, ale posłowie się na to nie zgodzili. Za odrzuceniem projektu głosowało 49 posłów, przeciw było 362, a sześciu wstrzymało się od głosu.
Teraz projekt ustawy powołującej Centralne Biuro Antykorupcyjne trafił do sejmowych komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
INTERIA.PL/Rzeczpospolita