Kara śmierci w Polsce?
Lech Kaczyński mówił o potrzebie zaostrzenia kar dla groźnych przestępców. Czy czeka nas powrót kary śmierci?
Kaczyński zaznaczył niedawno, że nie zmienił zdania na ten temat i nadal popiera karę śmierci. Przed wyborami nie wykluczał, że PiS wróci do tej sprawy. Takie postulaty spotykają się z dużym poparciem ze strony społeczeństwa. Sceptyczni są jednak co do tego typu pomysłów eksperci i prawnicy - koledzy Lecha Kaczyńskiego "po fachu".
Przeciwko europejskim zobowiązaniom
Aby w Polsce można było przywrócić karę śmierci, musiałyby zostać złamane umowy międzynarodowe, których Polska jest sygnatariuszem. Nie zezwala na to np. Rada Europy, której jesteśmy członkiem.
Prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, przypomina, że wprowadzenie kary śmierci jest niemożliwe właśnie ze względów formalnych. - Skoro chcemy należeć do europejskich struktur i aspirujemy do miana zachodniej demokracji przeszczepionej na grunt środkowoeuropejski, nie możemy się zachowywać jak członkowie towarzystwa ocierający nos w rękaw. Unia nie będzie tolerować takich wyskoków - mówi INTERIA.PL.
I rzeczywiście. Tuż po wyborach słychać było głosy zaniepokojone wypowiedziami kandydata PiS na prezydenta. "The Guardian" napisał nawet, że Komisja Europejska postraszyła "arcykonserwatystę Lecha Kaczyńskiego" odebraniem Polsce prawa głosu, deklarując przy tym, że każde państwo UE musi stosować się do unijnych reguł zniesienia kary śmierci. W podobnym tonie wypowiadał się "The Independent". Komisja te pogłoski wprawdzie zdementowała, jednak jest to sygnał, że dla takiej polityki trudno będzie znaleźć poklask w Europie. Nawet jeśli wiele zachodnich społeczeństw także popiera przywrócenie kary śmierci. Zwłaszcza, gdy jakiś bandyta popełni akurat szczególnie brutalną zbrodnię.
Chuligani natychmiast pod sąd
Rozważania, czy potrzebna nam kara śmierci, wracają w Polsce co jakiś czas, najczęściej także przy okazji szokujących opinię publiczną zbrodni. Towarzyszą jej bardziej realne postulaty zaostrzenia kodeksu karnego. Niedawna śmierć 22-letniego Arka, ugodzonego tasakiem przed krakowskim klubem studenckim, ożywiła dyskusję na nowo.
Monika Ryniak, której syn w zeszłym roku został pchnięty nożem przez bandytów na jednym z nowohuckich osiedli, jest świeżo upieczoną posłanką PiS i autorką zeszłorocznej inicjatywy obywatelskiej do Sejmu w sprawie zaostrzenia kar wobec chuliganów.
Według niej dane są przerażające - w Krakowie w ciągu ostatnich dwóch lat od ciosów młodych bandytów zadanych nożami, siekierami czy kijami bejsbolowymi zginęło sześciu młodych ludzi, a wielu zostało rannych. Nie wiadomo, ile było pobić, których ofiary ze strachu przed swoimi prześladowcami nie zgłosiły się na policję. - W skali kraju takich wydarzeń są setki - twierdzi Ryniak.
Dlatego parlamentarzystka postuluje wprowadzenie 24-godzinnych sądów dla chuliganów. - Mój syn został zaatakowany ponad rok temu. Z ośmiu aresztowanych wtedy sprawców na wolności jest już siedmiu, a sprawy w sądzie ciągle nie było - mówi INTERIA.PL.
Posłanka jest także zwolenniczką zdecydowanego zaostrzenie kar za brutalne przestępstwa i obowiązkowej odpowiedzialności nieletnich za najcięższe przestępstwa. Domaga się usprawnienie działań organów ścigania oraz uniemożliwienie zawieszania kar lub przedterminowych zwolnień z więzień zdemoralizowanym przestępcom.
- Nie może być tak, jak w przypadku bandyty, który napadł na mojego syna - mówi INTERIA.PL Monika Ryniak. - Człowiek, który ma trzy wyroki za rozboje z użyciem noża, nigdy nie siedział w więzieniu. Po raz czwarty sięgnął po nóż i zranił mojego syna - dodaje.
Wyborcza demagogia?
Według prof. Filara taki projekt zaostrzania kar jest jednak niepotrzebny. - Nasze prawo jest dobre. Nie trzeba zaostrzać kar. Wystarczy egzekwować te paragrafy, które już istnieją - przekonuje karnista. Według niego, prawo przewiduje karalność za czyny chuligańskie i należy je skutecznie wykorzystywać, a nie wymyślać nowe paragrafy. - Nie zmieniać przepisów. Egzekwować to, co jest - powtarza.
Polski kodeks karny z 1997 roku zawiera dwie "szczególne" kary pozbawienia wolności za najcięższe zbrodnie - karę 25 lat więzienia oraz dożywotniego pozbawienia wolności. Ta druga stanowi w zamyśle alternatywę dla kary śmierci - tak jak egzekucja eliminuje przestępcę ze społeczeństwa poprzez jego odizolowanie.
Prawo i Sprawiedliwość kwestię zaostrzenia kar podkreśla jednak od czasu powstania tej partii. Poseł Zbigniew Ziobro tuż przez wyborami mówił, że jego partia jest za karą śmierci i jeśli będą ku temu możliwości w parlamencie, to nie wyklucza, iż taką inicjatywę podejmie.
O ile postulaty zlikwidowania "zawiasów" (wyroków w zawieszeniu) i surowszych kar dla przestępców spotykają się z dużym społecznym poparciem, o tyle kwestia wprowadzenia kary śmierci jest sprawą budzącą o wiele większe emocje i kontrowersje. Jej przeciwnicy jednym tchem wyliczają argumenty przeciwko takiemu rozwiązaniu. Poza argumentem moralnym, jakim jest pogląd, że nikt nie ma prawa decydować i odbierać życia innym, pojawiają się też całkiem pragmatyczne - o ostateczności takiego wyroku. Argumentów "za" również nie brakuje - koszty utrzymania więźniów są wysokie, a taka kara jest swoiście pojętą prewencją.
Pogwałcenie reguł cywilizowanego świata, jak o karze śmierci wyraził się ustępujący prezydent Aleksander Kwaśniewski, raczej nam nie grozi. Rychłego zaostrzenia kodeksu karnego nie przewiduje także prof. Filar. - Te postulaty to nawet nie kiełbasa wyborcza, to pasztetowa - twierdzi.