Przypomnijmy, że 12 lipca Sejm odrzucił projekt Lewicy zakładający zmiany w Kodeksie karnym. W nowelizacji chodziło o zlikwidowanie kary za pomoc w aborcji oraz wyłączenie karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety, w przypadku ciężkiego nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu. Zabrakło trzech głosów, żeby projekt wszedł w życie: 215 posłów było za, 218 przeciw, a dwie osoby się wstrzymały. Z koalicji rządzącej wyłamał się przede wszystkim klub PSL-Trzecia Droga. Tyle że ludowcy od dawna sprzeciwiają się aborcji, odwołując się do swojego światopoglądu i wartości chrześcijańskich. Zupełnie inne stanowisko prezentował klub KO. Donald Tusk zapowiadał dyscyplinę podczas głosowania, więc wszyscy jego parlamentarzyści byli zobowiązani poprzeć projekt. Wyłamało się trzech polityków: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki i Roman Giertych. Donald Tusk wyciąga konsekwencje "To nie było zwykłe głosowanie. Poseł Grabczuk w szpitalu - jest usprawiedliwiony. Posłowie Giertych i Sługocki zostaną zawieszeni w klubie poselskim i pozbawieni funkcji (wiceprzewodniczącego klubu i wiceministra)" - tuż po ogłoszeniu wyników z sali sejmowej obwieścił premier. Nie była to pusta deklaracja, bo dziś Waldemar Sługocki nie jest już wiceministrem rozwoju i technologii. W nieco lepszej sytuacji jest Roman Giertych, który obecnie jest jedynie zawieszony. Jak jednak ustaliliśmy, wniosek o pozbawienie go funkcji wiceszefa klubu trafił już do klubu KO. Według naszych rozmówców kara jest tylko kwestią czasu. Niemniej, Roman Giertych nie składa broni w sprawie aborcji. Zaproponował własne rozwiązanie. "Chodzi o to, aby aborcja do 12. tygodnia była ścigana wyłącznie na wniosek kobiety, która jej dokonała (sama kobieta nigdy nie jest ścigana)" - napisał w mediach społecznościowych. "Dodatkowo proponuję wprowadzić dyskutowany już przepis, że lekarz nie ponosi odpowiedzialności za terminację ciąży w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia kobiety" - dodał. Marek Sawicki: Nie widzę powodu, by brać w tym udział Pomysł Romana Giertycha szybko odrzuciła Lewica. "Pan się zajmie tym na czym podobno zna się pan najlepiej - rozliczaniem swoich ekskolegów z prawicowych rządów, a pozwoli nam, polityczkom zajmującym się tematem aborcji od lat, robić spokojnie naszą robotę" - stwierdziła Katarzyna Kotula, minister ds. równości. Na ile jest prawdopodobne, aby rozwiązanie zaproponowane przez Giertycha weszło w życie? Gdyby klub Lewicy zmienił zdanie, niezbędne będą głosy PSL. Nie ma jednak co liczyć na ludowców. - Nie interesuje mnie propozycja Romana Giertycha, nie poprę żadnego rozwiązania dotyczącego zabijania dzieci nienarodzonych. Jeśli chce wyręczać lewactwo, ma do tego pełne prawo. Tylko ja nie muszę w tym uczestniczyć. Mówię we własnym imieniu - przekazał Interii Marek Sawicki, wiceprzewodniczący klubu PSL-TD w parlamencie. "Karkołomne rozwiązanie" Giertycha Konserwatywni ludowcy nie rozumieją podejścia Romana Giertycha i uważają, że polityk podejmuje próbę "poszukiwania karkołomnych rozwiązań". - Albo ktoś jest za likwidowaniem penalizacji za pomocniczość, albo nie. Tu nie ma półśrodków. Na pewno pojawi się teraz mnóstwo pomysłów, a Lewica będzie ponawiać swoje próby - stwierdza jeden z naszych rozmówców. - Tylko nie wiadomo po co, bo nikt nie zmieni zdania. Chyba Romek próbuje się odnaleźć w nowym środowisku - uważa. Oficjalne stanowisku klubu przedstawił Interii Ireneusz Raś. - Nie poprzemy innego rozwiązania niż stworzenia warunków do powrotu do kompromisu aborcyjnego - spuentował. Jakub Szczepański ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!