Jarosław Kaczyński został zapytany, czy były premier będzie "koordynował walkę z prezydentem Andrzejem Dudą". "Bardzo wiele na to wskazuje" - odpowiedział lider PiS. "To jest wiadomość, i z naszego punktu widzenia, ale sądzę, że w tym wypadku można powiedzieć, że i z polskiego punktu widzenia, i dobra, i zła. Dobra, bo Donald Tusk, powiedzmy sobie, ma ostatnio niewielkie szczęście polityczne, a zła - bo to zapowiada, że to nie będzie ładna kampania, zresztą to już widać" - ocenił Kaczyński. Kaczyński został zapytany, czy Kidawa-Błońska, "mając Donalda Tuska za plecami", jest politykiem samodzielnym. Prezes PiS odpowiedział, że "z całą pewnością nie jest". "Nigdy zresztą nie pełniła żadnych samodzielnych funkcji, a i relacje właśnie z ekspremierem były demonstracyjnie tak skonstruowane, że można było tutaj mówić o mistrzu i uczniu, o szefie i podwładnej. No można tu użyć różnych określeń, ale w każdym razie zawsze to oznacza niesamodzielność i to taką niesamodzielność bardzo daleko idącą" - podkreślił. Lider PiS był też pytany, czy sądzi, że zaangażowanie Donalda Tuska w kampanię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej będzie owocowało podniesieniem poziomu agresji w polityce. "Cała dotychczasowa droga polityczna Donalda Tuska wskazuje na to, że to jest co najmniej bardzo, bardzo prawdopodobne, czy niemalże pewne - bo to jest jedyna rzecz, którą potrafi sprawnie robić - rozbijać ukształtowane już w połowie pierwszego dziesięciolecia XXI wieku obyczaje polityczne, na niskim poziomie trzeba przyznać, jednak jakoś tam ukształtowane, no Tusk zniszczył bardzo sprawnie. Doprowadził do zupełnego zniszczenia jakichkolwiek zasad, jakiejkolwiek przyzwoitości w polskim życiu publicznym, i wielu innych sprawach, które się właśnie z tą dziedziną łączą, był rzeczywiście bardzo skuteczny" - powiedział lider PiS. Wcześniejsze wybory w razie przegranej Andrzeja Dudy? Prezes PiS był również pytany, czy wypowiedzi Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, sugerujące, że pracujący czują się upokorzeni tym, iż niepracujące osoby dostają 500 plus, to zapowiedź blokowania 500 plus po wyborach. "To jest niewątpliwie zapowiedź manipulacji, tylko ja chcę o jednym przypomnieć - wybory prezydenckie są bardzo ważne, ale to nie są wybory parlamentarne, my rządzimy do 2023 roku i będziemy rządzić do tego roku. Prezydent nie może sam zmieniać ustaw i 500 plus będzie, my jesteśmy gwarantem tego" - powiedział Kaczyński. "Na dłuższą metę niebezpieczeństwo zakwestionowania naszej polityki społecznej z całą pewnością istnieje" - dodał. Prezes PiS został również zapytany, czy jeśli Andrzej Duda przegra wybory prezydenckie, konieczne będą przedterminowe wybory parlamentarne. "Mogę powiedzieć tak: pomarzyć każdemu wolno, tego nie możemy zakazać. Natomiast takiej potrzeby ani w sensie konstytucyjnym, ani praktycznym nie ma" - oświadczył szef PiS. Przyznał, że teoretycznie nie można wykluczyć, że prezydentem zostanie osoba z obecnej opozycji. "Będzie pewne utrudnienie w postaci osoby, która będzie utrudniała, psuła, będzie taki 'prezydent psuj' w razie takiego biegu wydarzeń i na pewno będzie sytuacja z punktu widzenia społeczeństwa jeszcze trudniejsza do przyjęcia niż dzisiaj" - mówił. Między innymi dlatego, dodał, zwolennicy PiS nie powinni lekceważyć tych wyborów. "My chcemy iść do przodu, a to będzie jednak znaczne utrudnienie tego marszu do przodu" - powiedział Kaczyński. Poza tym sytuacja po ewentualnym zwycięstwie kandydata opozycji, ocenił szef PiS, może być "jeszcze bardziej godząca w przeświadczenie Polaków, że demokracja jest potrzebna i dobra". "Jeżeli demokracja nie spełnia oczekiwań społeczeństwa, to wtedy rzeczywiście różne demony zaczynają się pokazywać, w związku z tym lepiej jednak, jeżeli będziemy mieli w Polsce taką sytuację jaką mamy, to znaczy prezydenta i premiera z jednej opcji, współpracujących dla pozytywnych zmian w naszym kraju" - uważa prezes PiS. "To będzie sytuacja niełatwa" Pytany, czy możliwe jest rozstrzygnięcie wyborów w pierwszej turze, szef PiS odpowiedział, że tak. "Oczywiście nie jestem tego pewien, ale uważam, że jest możliwe i nawet, że jest prawdopodobne" - powiedział. "To będzie sytuacja niełatwa, ale proszę pamiętać, że gdyby chodziło tutaj o zwarte partie polityczne, których przedstawiciele czy nawet gremia, gdzie wszyscy członkowie mieliby decydować, to rzeczywiście pewnie sytuacja byłaby już zdecydowana na niekorzyść Andrzeja Dudy, ale tu chodzi o elektoraty" - stwierdził. Dodał, że "jest wielu rozsądnych ludzi", którzy nie są zwolennikami PiS, ale - jak mówił - "obecności w Pałacu Prezydenckim pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, bo pewnie ona byłaby tym przeciwnikiem, by sobie nie życzyli". Zaznaczył, że nie ma żadnej wątpliwości, że liderzy partii opozycyjnych będą namawiać do głosowania w wyborach prezydenckich przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. W kontekście swej wypowiedzi, że warunkiem wygranej prezydenta Andrzeja Dudy jest mobilizacja wyborów PiS, Kaczyński został zapytany, czy widzi zagrożenie dla takiej mobilizacji. Odpowiedział, że po zwycięskich wyborach "zawsze grozi takie przeświadczenie, że teraz samo będzie szło". "A nigdy nie idzie samo, zawsze wybory są trudną próbą i zawsze społeczeństwo ma prawo wymagać" - dodał. Kaczyński podkreślił, że społeczeństwo ma prawo wymagać odpowiedzi na pytanie, dlaczego Andrzej Duda ma być po raz kolejny prezydentem. "I my tej odpowiedzi udzielimy społeczeństwu, ale to musi dotrzeć do ludzi i to jest ogromny wysiłek" - dodał, zaznaczając, że musi być to wysiłek wielu tysięcy ludzi. Szef PiS zaznaczył ponadto, że ważna jest też kontrola liczenia głosów. "Jest potrzebna ogromna mobilizacja, może największa z tych wszystkich, które były dotychczas" - dodał Kaczyński.