"Ja nic nie jestem warta bez moich kobiet"
Raczej skłaniam się, by nie kandydować w wyborach. Jeśli jednak miałoby do tego dojść, w grę wchodzą tylko dwie partie: PiS lub PSL - powiedziała w piątek w radiowej Trójce Nelly Rokita.
- Mam jeszcze czas, ale raczej się skłaniam, żeby nie kandydować tym razem. Dlatego, że w dalszym ciągu kobiet jest mało, a ja potrafię pracować i zmieniać w Sejmie cokolwiek tylko z kobietami - powiedziała w piątek N. Rokita. - Ja nic nie jestem warta bez moich kobiet, bez Europejskiej Unii Kobiet, gdzie jest dużo wspaniałych kobiet, w dalszym ciągu niedocenianych przez partyjnych bossów - dodała.
Rokita zapowiada jednak, że gdyby miała startować, to w grę wchodzą tylko dwie partie: PiS lub PSL. - Zależy mi na tym, żeby np. w PSL-u było więcej kobiet - ja tam w ogóle nie widzę kobiet. Z drugiej strony jestem z rodziny farmerskiej, bardzo lubię wieś, lubię pracować z kobietami na wsi, w małych miasteczkach. To jest dla mnie takim marzeniem w ogóle, żeby wyprowadzić się na wieś - powiedziała Rokita.
Rokita odniosła się też do konfliktu w PO, który toczy się wokół nieumieszczenia na listach wyborczych partii ludzi związanych z jej mężem Janem Rokitą.
- Na tym polega pycha młodych, którzy wchodzą, z pół roku są w Platformie i myślą, że świat należy do nich. Otóż nie ma Polski ani Europy bez połączenia ludzi dojrzałych, nie chcę mówić starych, i ludzi młodych - podkreśliła.
Według N. Rokity, ludzie z otoczenia jej męża, tacy jak senator Jarosław Gowin znajdą się jednak na listach Platformy, bo "Donald Tusk nie ma wyjścia". - Ja tak sądzę, zobaczymy - powiedziała N. Rokita i dodała, że "nie ma Platformy bez Jana Rokity". - I Donald Tusk to wie najlepiej. Teraz jest pytanie, jak on będzie grał. Otóż byłby największym głupcem, gdyby zrezygnował z Jana Rokity - powiedziała.
Rokita ostro skrytykowała także niedawne wypowiedzi b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego dla niemieckiego "Vanity Fair", sugerującą ostrzejsze postępowanie z Polską (b. prezydent wystosował sprostowanie do tej wypowiedzi i przeprosił za nią - red.). (...) - To jest tak naprawdę polityczna zdrada. Trzeba się nad tym zastanowić i rozmawiać o tym (...) Krótkie przeprosiny nie - o tym trzeba rozmawiać, a nie zamiatać wszystko pod dywan - dodała.
Komentując z kolei czwartkowy wywiad premiera dla "Rzeczpospolitej", w którym zarzuca on mediom, że są pod kontrolą oligarchii, powiedziała: "Nie znam się na tych stosunkach z oligarchią (...). Polska jest pięknym krajem, gdzie jest miejsce dla wszystkich - i dla Donalda Tuska, i dla ojca Rydzyka, nie wykluczajmy nikogo z Polski i z Europy też" - powiedziała.
INTERIA.PL/PAP