Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Janusz Palikot we władzach klubu to jak ?"Cyrk Monty Pythona"? Jarosław Gowin: Nie. Dlaczego? Jeżeli on powściągnie tę skłonność do happeningów i będzie się koncentrował na pracy dla klubu, a nie na autopromocji, to może być całkiem dobrym wiceprzewodniczącym klubu. Ale pan dołączy do tego duetu Palikot-Schetyna, czy mówi pan twardo "nie"? Nie. Ja nie dołączę. Już powiedziałem o tym zarówno Grzegorzowi Schetynie, jak i publicznie. Dlatego, że uznał pan, że tercet Schetyna-Gowin-Palikot to byłby tercet egzotyczny? Nie. Dlatego, że nie odpowiada mi taki tryb wyłaniania nowych władz. Uważam, że powinno się to dokonywać nie w zaciszu jakichś gabinetów, a członkowie klubu powinni się dowiadywać o kandydaturach nie z mediów, tylko powinniśmy wyłonić nowe kierownictwo w demokratycznej debacie. Obejrzyj Kontrwywiad: To był pański warunek wejścia do władz klubu? Schetyna tego warunku nie spełnił? Nie. Nie o to chodzi, że Grzegorz Schetyna nie spełnił warunku. Ja od razu mówię, że udzielam Grzegorzowi Schetynie i nowemu kierownictwu pełnego poparcia. Ważne teraz jest, żeby faktycznie wszystkie ręce były na pokładzie, natomiast są jeszcze dodatkowe powody, dla których nie chcę wejść. Po pierwsze, w Platformie jest zbyt duża kumulacja władzy. Ja jestem członkiem zarządu partii i nie widzę powodu, dla którego musiałbym łączyć funkcję. Wolałbym też, żeby tych funkcji nie łączyło zbyt wielu innych polityków Platformy. Poza tym, to jest też taki moment, żeby sięgnąć po posłów, którzy do tej pory byli - niekoniecznie z powodu braku odpowiednich kwalifikacji - gdzieś w drugim, trzecim, a może nawet w czwartym szeregu. Ja znam w klubie mnóstwo osób, które mogłyby zasiadać w prezydium i na pewno koledzy wypełniliby te obowiązki może nawet lepiej niż ja. Panie pośle, ale to, co pan mówi o tym tasowaniu kart z nazwiskami ciągle w tej samej talii, to oznacza, że pan mówi: "Schetyna nie powinien być szefem klubu", czy "Dla Schetyny zróbmy wyjątek, ale wszyscy pozostali, to weźmy już ich z innych talii"? Bardzo precyzyjnie pan redaktor odczytał moje intencje... A widzi pan i wyobraża pan sobie teraz rozsądnie, racjonalnie działający klub, który jest współrządzony przez Janusza Palikota? Tak. Oczywiście, ale pod warunkiem, że całe prezydium będzie wyłonione drogą wewnętrznej debaty, a nie drogą kooptacji, takich nominacji z góry. Ale nie kto inny, jak pan, mówił o Palikocie, jako o postaci groteskowej - o tym, że uprawia politykę na poziomie kiepskiej burleski, że stracił zdolności honorowe. Do tego były wibratory, małpki, happeningi, pytania o homoseksualizm - to wszystko się już dzisiaj nie liczy, bo jest wojna? To jest dobre pytanie dla tych, którzy proponowali Januszowi Palikotowi objęcie stanowiska. Ja czuję się zwolniony z obowiązku odpowiadania na to pytanie. Pan zgłaszał wobec tej decyzji swoje votum separatum? Nie. To nie jest votum separatum, ale myślę, że w Platformie potrzeba więcej dyskusji. "W nocy po wybuchu afery hazardowej nie zmrużyłem oka" - tak pan mówił kilkanaście dni temu. Dziś śpi pan już spokojniej? Śpię lepiej, ale wiem, że to jest dopiero początek bolesnej drogi do samooczyszczenia. Nie wystarczą roszady personalne na szczycie, potrzebna jest zmiana praktyki - zarówno praktyki wewnątrzpartyjnej, jak i praktyki dotyczącej np. rozstrzygania konkursów na stanowiska w spółkach Skarbu Państwa czy innych instytucjach państwowych. Ale uważa pan, że to, co do tej pory się wydarzyło w walce z aferami, przede wszystkim z aferą hazardową, to wyrzucenie sześciu ministrów i Mariusza Kamińskiego, wyprowadza Platformę już na prostą? To jest wyjście z wirażu, ale jeszcze do prostej nam daleko. Ja dużo rozmawiam - nie mam samochodu, jeżdżę tramwajem, autobusem - z mieszkańcami Krakowa, dużo podróżuję też po Małopolsce i wiem, że jesteśmy dopiero na początku drogi odzyskiwania zaufania Polaków. A uważa pan, że po tym, co się wydarzyło, ten projekt - trochę niedopowiedziany, ale wiadomo, że istniejący - "Tusk prezydentem, Schetyna premierem", to jest jeszcze projekt możliwy do realizacji? To jest w tej chwili dzielenie skóry na niedźwiedziu. Platforma o tym, kto będzie ją reprezentował w wyborach prezydenckich, zacznie się zastanawiać wiosną przyszłego roku. A słyszał pan Tuska mówiącego, że nie będzie kandydował na prezydenta i że to Bronisław Komorowski powinien być naturalnym kandydatem Platformy? Nie. Ja takiej wypowiedzi z ust Donalda Tuska nie słyszałem i nie spodziewam się, żeby ona mogła paść, dlatego że Donald Tusk jest zbyt doświadczonym politykiem, by tak wiążące deklaracje składać przedwcześnie. A uważa pan, że taki wariant byłby optymalny, czyli nie Tusk a Komorowski na prezydenta? Jeżeli Donald Tusk zdecydowałby się walczyć o reelekcję na stanowisku premiera, czyli poprowadzić Platformę do drugich w kolejności zwycięskich wyborów, to z punktu widzenia państwa być może taki wariant byłby najlepszy. Natomiast, kto wtedy reprezentowałby Platformę? Kandydatów naturalnych - wydaje mi się - jest kilku, wśród nich na pewno Bronisław Komorowski. A kto inny jeszcze? Na przykład Jerzy Buzek - polityk cieszący się zdecydowanie największym zaufaniem Polaków. A nie Jarosław Gowin? Panie redaktorze, trzeba znać proporcje i unikać traktowania siebie jako postaci z kabaretu. Panie pośle, wracając do pańskich snów. Nie śni się panu po nocach, jak bolesna, jak przykra, jak upokarzająca będzie dla Platformy komisja śledcza? Ja nie wierzę, by ta komisja doprowadziła do wyjawienia prawdy. Od początku byłem sceptyczny co do jej powołania. Pewnie w tej atmosferze politycznej nie było innego wyjścia. To będzie łomotanina na oczach opinii publicznej. Boję się, że przy tej okazji resztki autorytetu może stracić cała klasa polityczna. Nie myśli pan, że będzie to prosta droga do politycznej klęski Platformy, jak się zacznie wyciąganie billingów, cytowanie SMS-ów Rysiów, Zbysiów, Mirów...? Na pewno nie będzie to przyjemne. Platforma musi przejść przez czyściec. Zasłużyliśmy na to. Ma pan jakichś swoich kandydatów do tego czyśćca? Będziemy o tym dyskutować na klubie. Tutaj wybór jest duży. Na pewno wśród tych kandydatów nie widzę siebie. Zobacz nasze raporty specjalne: Afera stoczniowa Afera hazardowa