F-16 w Polsce - dodatkowy ból głowy dla Rosji
Jako "dodatkowy ból głowy dla połączonego systemu obrony przeciwlotniczej Białorusi i Rosji" określa "Niezawisimaja Gazieta" planowane rozmieszczenie w Polsce amerykańskich wielozadaniowych samolotów myśliwskich F-16.
Minister obrony narodowej RP Bogdan Klich poinformował w sobotę, że Stany Zjednoczone proponują rotacyjne stacjonowanie w Polsce swoich F-16 i samolotów transportowych Hercules. Oczekuje się, że będzie to jednym z tematów środowych rozmów prezydentów Polski i USA, Bronisława Komorowskiego i Baracka Obamy w Waszyngtonie.
"Niezawisimaja Gazieta" podkreśla, że myśliwce te "mają stanowić uzupełnienie dla eskadr F-16, które od kilku lat rotacyjnie bazują w Szawlach na Litwie i patrolują niebo nad krajami bałtyckimi".
W ocenie moskiewskiego dziennika, "rozmieszczenie w Polsce eskadry amerykańskich myśliwców F-16 podważa deklaracje Sojuszu Północnoatlantyckiego o budowie nowych partnerskich stosunków z Rosją".
"Niezawisimaja Gazieta" zwraca uwagę, że samoloty F-16 mogą przenosić bomby atomowe B-61. Według dziennika, "USA trzymają 200 takich ładunków jądrowych w swoich bazach w Europie - w Belgii, Niemczech, Włoszech, Holandii, Turcji oraz Wielkiej Brytanii i kategorycznie odmawiają wycofania ich stamtąd".
"Dla Rosji te bomby atomowe razem z myśliwcami F-16 u jej granic stanowią określone zagrożenia" - zaznacza "Niezawisimaja Gazieta" i wyjaśnia, że "odległość od Szawlów lub z terytorium Polski do Smoleńska i Moskwy amerykańskie myśliwce mogą pokonać w kilkadziesiąt minut".
"Jest to dodatkowy ból głowy dla połączonego systemu obrony przeciwlotniczej Białorusi i Rosji" - konstatuje "Niezawisimaja Gazieta", uważana za dziennik oddający poglądy rosyjskiego MSZ.
Dziennik nie wyklucza, że "USA rozmieszczają myśliwce u granic Rosji umyślnie, aby skłonić Moskwę do wycofania jej taktycznej broni jądrowej z europejskiej części kraju".
"Rosyjscy wojskowi się na to nie zgadzają. Jest istotna różnica w sytuacji z taktyczną bronią nuklearną Rosji i USA. W wypadku Rosji znajduje się ona na jej własnym terytorium i w centralnych bazach. W wypadku USA - na obcym terytorium" - pisze "Niezawisimaja Gazieta".
Dziennik wskazuje, że "zdaniem rosyjskich ekspertów zanim zacznie się rozmowy o losach takiej broni, należy najpierw wycofać ją na własne terytorium".
INTERIA.PL/PAP