Duży problem dla miast po powodzi. "Byle tylko wywieźć"

Oprac.: Aneta Wasilewska
Trwają rozmowy z Ministerstwem Klimatu i Środowiska na temat docelowego miejsca składowania odpadów po powodzi - powiadomił podczas sztabu kryzysowego wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń. Jak zaznaczył, obecnie jest wstępna zgoda na wywożenie "czym się da, byle tylko wywieźć" rzeczy, które mogą stanowić problem dla miast i ich mieszkańców.

W poniedziałek w kancelarii premiera odbył się sztab kryzysowy w sprawie sytuacji powodziowej.
Ostatni sztab z udziałem m.in. premiera Donalda Tuska odbył się w niedzielę rano we Wrocławiu.
Powódź w Polsce. Problem z odpadami powodziowymi
Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń przekazał podczas posiedzenia, że obecne straty dla województwa mają wynosić 5 miliardów 425 milionów 923 tys. zł. - Na ten moment też 51 milionów przesyłamy na działania interwencyjne, czyli zarządzanie kryzysowe do budżetu gminy Lądek i gminy Stronie - tłumaczył.
Jak mówił obecnie ponad 47 mln zł "poszło dla mieszkańców, czyli po te 10 tysięcy zł (pomocy doraźnej na jednego mieszkańca, o czym mówił w ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk - red.), mamy kolejne wnioski na 7,5 miliona" - powiedział.
Dodatkowo poinformował, że trwają rozmowy z Ministerstwem Klimatu i Środowiska "na temat instrukcji, która by mówiła o miejscach tymczasowego składowania (odpadów). Mamy już rzeczywiście wstępną zgodę na podstawie rozporządzenia, żeby wywozić, że tak się wyrażę 'czym się da, byle tylko wywieźć' te rzeczy, które są wyrzucane i zagrażają też epidemiologicznie".
Awiżeń dodał, że resortowi przekazano również, że zależy im na tymczasowych składowiskach, ponieważ "to jest ten moment, w którym musimy wywieźć (odpady) z ulicy gdzieś dalej".
Powódź. Odpady po powodzi trafiają "w miejsca zastępcze"
Również pełnomocnik MSWiA w Lądku-Zdroju i w Stroniu Śląskim gen. Michał Kamieniecki powiedział na posiedzeniu, że odpady po powodzi są wywożone w "miejsca zastępcze", które - jak stwierdził - powoli się zapychają.
Kamieniecki przekazał, że wojewoda dolnośląski "organizuje transport i wywóz do tych miejsc zastępczych dalej w miejsca składowania już docelowego".
Według generała, mieszkańcom systematycznie rozdawany jest sprzęt do osuszania i do usuwania wilgoci, taki jak m.in. osuszacze, agregaty, nagrzewnice, a pomoc humanitarna "cały czas napływa".
Przekazał, że w obu miastach jest około 350 mieszkańców, którzy będą wymagali "długofalowego zamieszkania". - Nie wiem tego dokładnie, ponieważ 350 osób pozostaje poza miejscem zamieszkania, natomiast nie wiemy ile z tych osób docelowo będzie mogło wrócić do swoich mieszkań, bo one jeszcze nie zostały definitywnie zakwalifikowane do wyburzenia - przynajmniej nie wszystkie. Po drugie nie wiemy czy część z tych osób nie zdecyduje się na inną formę, na przykład zamieszkania u swojej rodziny, jeżeli będzie taka konieczność - tłumaczył.
- Chcielibyśmy, żeby pracownicy dróg powiatowych i wojewódzkich pojawiali się i już teraz ocenili straty, i w perspektywie dłuższej ustalali front robót na kolejny tydzień i dalej - mówił.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!