Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Duda: Każdy marsz przeciwko temu rządowi jest dobry

- To dzień bardzo smutny. Ja osobiście ten dzień spędzam w zadumie - mówi o 13 grudnia gość Kontrwywiadu RMF FM, przewodniczący NSZZ Solidarność. Piotr Duda zapowiada, że związek nie weźmie udziału w zapowiadanym na ten dzień marszu Prawa i Sprawiedliwości. - Solidarność ten smutny dla Polaków dzień spędzi we własny sposób, ale kibicuję i trzymam kciuki za PiS. Każdy marsz przeciwko temu rządowi jest dobry - uważa gość RMF FM.

/RMF

Konrad Piasecki: Rusza pan 13 grudnia razem z PiS na Kancelarię Premiera i Belweder?

Piotr Duda: - Nie ruszam. Jestem w tym dniu w Gdańsku. Mam spotkanie z ambasadorem Stanów Zjednoczonych, jestem na miejscu w Gdańsku. W tym dniu "Solidarność" w poszczególnych regionach w swój sposób, jak zawsze, co roku, spędza ten smutny dzień dla Polaków. Uważam, że to nie jest dzień do maszerowania.

Ale czyżby było tak, że "Solidarność" bojkotuje wielki Marsz Wolności, Solidarności i Niepodległości?

- Absolutnie nie, panie redaktorze. Każda demonstracja, każdy marsz przeciwko temu rządowi jest najbardziej wskazany. Trzymam kciuki i kibicuję PiS.

Każdy, nawet ten 13 grudnia?

- Nawet ten 13 grudnia, bo po to walczyliśmy o demokrację, że każdy ma prawo sobie wybierać dzień do demonstracji. Jeżeli są chętni, jeżeli nawet członkowie Związku Zawodowego "Solidarność" chcą pojechać do Warszawy, chcą wsiąść do autobusu razem z członkami PiS, ja nie mam nic przeciwko.

A pan uważa, że to jest dobry dzień na demonstracje polityczne?

- Panie redaktorze, ja nie chcę się w tym temacie wypowiadać. Jest 13 grudnia, PiS chce demonstrować - nie ma najmniejszego problemu. Ja jestem w Gdańsku, "Solidarność" ten dzień jak co roku spędza w inny sposób, inni znowu idą wieczorem z 12 na 13 pod dom generała Jaruzelskiego, od wielu lat. Każdy ten dzień niech spędza tak, jak uważa.

Tylko pytanie, czy to powinien być dzień manifestacji politycznych, czy raczej dzień pamięci o ofiarach stanu wojennego.

- Dlatego my jako związkowcy "Solidarności" spędzamy ten dzień w inny sposób.

Ale nie uważa pan, że PiS robi błąd manifestujące tego dnia?

- Absolutnie nie. W ubiegłym roku przecież odbył się ten Marsz Niepodległości i Solidarności, było kilka tysięcy ludzi. Każdy chce w swój sposób zamanifestować ten dzień. Ja uważam, że jest to dzień bardzo smutny dla Polski i my jako członkowie "Solidarności", ja osobiście, ten dzień spędzam w zadumie. Dla mnie jest ważny 16 grudnia, 17 grudnia - Wujek. Gdańsk, Szczecin. To są dni, w których będziemy mówili: "Pamiętamy" i co z tego po tych kilkudziesięciu latach mamy.

Podpisuje się pan pod przesłaniem tej czwartkowej manifestacji: wolność w Polsce jest zagrożona, niepodległość jest kwestionowana?

- Na pewno, patrząc z pozycji przewodniczącego związku zawodowego, zagrożony jest dialog społeczny, a tak właściwie go nie ma. Platforma Obywatelska i w ogóle koalicja rządząca nic sobie nie robią z dialogu społecznego, nic sobie nie robią z demokracji. Najlepszym tego przykładem były 30 marca-11 maja - 2,5 miliona podpisów zebranych pod referendum, a rządzący mówią: Ugryźcie się w nos, my stanowimy w Polsce demokrację. I to jest na pewno niebezpieczne. Partiokracja może doprowadzić do trudnej sytuacji w Polsce, związanej z demonstracjami, a tego bym na pewno nie chciał.

Czy taki obraz malowany przez PiS - kraju będącego znacznie bliżej Białorusi niż Unii Europejskiej i to nie tylko w sensie geograficznym - jest z pańskiej perspektywy prawdziwy?

- Jeżeli chodzi na przykład o nową ustawę o zgromadzeniach, to na pewno tak. A ogólnie - nie przesadzałbym tak. Ja mówię jako związkowiec: jeżeli chodzi o dialog społeczny, jeżeli chodzi o ustawę o zgromadzeniach - to są dla mnie bardzo ważne zagrożenia. I oczywiście jeżeli chodzi o dostęp wszystkich do innowacji dotyczących chociażby multipleksu - mam tutaj na myśli Telewizję Trwam.

Będzie pan odwodził czy zachęcał kolegów kolejarzy do strajku przed świętami?

- Będę zachęcał jedną i drugą stronę jak zawsze do rozmów. Ja przypominam: niedawno w Jastrzębskiej Spółce Węglowej odbył się 24-godzinny strajk - no i po co? I tak się porozumieli. Teraz się okazało, że Okręgowa Inspekcja Pracy ma zarzuty wobec prezesa, sprawa idzie do prokuratury. Po co to jest potrzebne, po co są te wszystkie straty, nerwówka chociażby przed świętami dla pasażerów? Panie ministrze Nowak, trzeba usiąść i rozmawiać. Na tym polega dialog. Jeżeli się jest ministrem, to trzeba tego rodzaju problemy rozwiązywać.

Ale pan intuicyjnie uważa, że strajk na kolei jest potrzebny, czy raczej nie?

- Wie pan, jeżeli związkowcy od jakiegoś czasu mówią o tych problemach, które mają, jeżeli toczy się od kilku miesięcy spór zbiorowy, jeżeli już jest referendum to znaczy, że coś jest nie tak, że przez ten cały czas minister, zarząd PKP zwodził związkowców i na tym polega spór, o rozwiązywaniu właśnie takich problemów, że dochodzi do referendum i może faktycznie dojść do strajku i to jest niebezpieczne. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Może coś jest nie tak ze związkowcami, jeżeli oni zarabiają na PKP po 6,5 tysiąca, a minister Nowak mówi, że roczne utrzymanie związków kolejowych pochłania 25 mln złotych. Straszne pieniądze!

- Niech pan minister Nowak powie, ile pochłaniają środków finansowych wszystkie rady nadzorcze i wszyscy prezesi poszczególnych spółek na PKP, to wtedy dowiemy się jakie to są koszty. Tak, że nie przerzucajmy się na pseudo argumenty, przerzucajmy się na merytorykę. Związkowcy nie raz sygnalizowali, że nawet nie chodzi o ich podwyżki, chodzi o bezpieczeństwo pasażerów, i tu przede wszystkim związkowców podziwiam, za to, że u nich na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo, a nie podwyżki, warunki pracy pracowników. Za to ich bardzo cenię.

Sceptycznych wobec związkowców, nie tylko kolejowych, głosów co raz więcej. Fundacja Leszka Balcerowicza, FOR, mówi: "niech pracownicy, którzy podejmują pracę na rzecz związku pracują społecznie, a nie na związkowych etatach".

- No tak, jak pan premier Balcerowicz, pan profesor słynny, chciał się pchać do polityki, to Solidarność mu była po drodze. Ze związkiem podpisywał porozumienia, z moim poprzednikiem, a w tej chwili przepraszam, opluwa związki zawodowe, forum obywatelskiego rozwoju. Pan Balcerowicz, jako pierwszy, powinien być zainteresowany, żeby w takim państwie, jak Polska, demokratycznym, związki zawodowe się rozwijały. A tak na marginesie powiem, że dla mnie w ogóle ta fundacja i te wszystkie raporty, szczególnie dotyczące związków zawodowych, są niewiarygodne, bo przecież są finansowane przez pracodawców. Zajrzałem sobie do sprawozdania i wiem, że 2011 rok to jest prawie 800 tys. darowizn z instytucji, różnego rodzaju firm, więc jaki może być raport? Lepiej niech te pieniądze przekażą dla dzieci na kolonie i będzie dobrze.

Pytania przekazywane przez Leszka Balcerowicza są całkiem sensowne, on pyta dlaczego związkowiec ma być zawodem, dlaczego związki mają mieć zapewnione zbieranie składek przez pracodawcę, dlaczego mają mieć zapewnione własne lokalne. To są pytania rozsądne.

- Panie redaktorze, ja jestem płacony ze składek związkowych, a ja zadaję drugie pytanie, dlaczego związkowcy to co załatwiają podwyżki, to działają dla wszystkich pracowników, a nie tylko związkowców. Możemy panie redaktorze dyskutować godzinami na ten temat, ale to jest...

Niech robią to społecznie, a nie za pieniądze.

- Jak pan sobie to wyobraża: merytorycznie działać w zakładzie pracy w sposób społeczny? My utrzymujemy się tylko i wyłącznie ze składek związkowych. Ci pracownicy w zakładzie pracy, niezrzeszeni, przynajmniej w jakimś stopniu wspomagają działalność związku zawodowego. To nie może być tak, że my za SKOT-kowe pieniądze pomagamy wszystkim pracownikom w Polsce, a partie polityczne za nasze budżetowe pieniądze wspierają tylko siebie, czyli członków partii. I to jest dyskusja na pewno nie na Kontrwywiad, tylko na godzinną przynajmniej debatę, albo i więcej, my jesteśmy otwarci.

To teraz krótkie pytania od słuchaczy: Czy przewodniczący Solidarności podejrzewa, albo wierzy w zamach smoleński?

- Panie redaktorze na pewno było, jest to wielka tragedia. Było wiele nieścisłości, mało powiedziane. To co się dzieje jeżeli chodzi o zamianę ciał doprowadza do tego, że coraz więcej Polaków wątpi. Ja w tym momencie nie wierzę osobiście w zamach, wiem, że było wiele zaniedbań ze strony rządu i polskiego i od tego i od tej odpowiedzialności rząd nie może uciec i mam nadzieję, ze prędzej, czy później osoby odpowiedzialne za to staną przed prokuraturą i przed sądem.

RMF

Zobacz także