Dr Słupik: Afera Amber Gold pogorszy notowania premiera i PO
Politolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr Tomasz Słupik ocenia, że czwartkowa debata w Sejmie nie zatrzyma spadku notowań Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, związanych z nieskutecznością instytucji państwa w sprawie Amber Gold.
Ekspert wskazał, że polityczne konsekwencje sprawy gdańskiej firmy mogą być poważne, a dotychczasowe przekonanie o "teflonowości" premiera - jako polityka, który cało wychodzi z różnych trudnych sytuacji w polityce - należy już do przeszłości.
Czy po aferze z Amber Gold Donald Tusk powinien się podać do dymisji?
- Konsekwencji tej sytuacji może być sporo, bo PO jest już dość mocno zmęczona i nadwyrężona rządzeniem; zaufanie do premiera Tuska spada, pogarsza się jego wizerunek. To może być kamyk, który za chwilę uruchomi lawinę, a złoży się na nią jeszcze wiele kwestii społecznych, jakie coraz bardziej będą dokuczały Polakom - powiedział politolog.
"Spadną notowania PO"
Dr Słupik ocenił, że zawód, jaki sprawiły obywatelom instytucje państwa swoimi zaniechaniami w sprawie Amber Gold, raczej przełoży się negatywnie na stabilne dotąd notowania PO w sondażach. Jego zdaniem, stosunkowo wysokie poparcie dla Platformy, mimo rozmaitych zawirowań politycznych, wynikało raczej ze zobojętnienia obywateli i "odwrócenia się plecami do polityki". Teraz jednak może być inaczej.
- Już widoczny jest dość duży spadek, gdy chodzi o notowania premiera, a sądzę, że będzie to również widoczne w spadku notowań PO. Czwartkowa debata raczej nie powstrzyma spadku, bo widać wyraźnie, że tłumaczenia i reakcja rządu i innych instytucji nie są specjalnie wiarygodne i przekonujące - ocenił naukowiec.
"To może być początek poważnych turbulencji"
- To może być początek poważnych turbulencji dla PO i dla samego Donalda Tuska. Debata sfalsyfikowała częste dotąd przekonanie o jego teflonowości i tym, że udaje mu się suchą stopą przejść przez różne afery. Do tej pory Tuskowi z różnych powodów, a przede wszystkim przez słabość opozycji, to się udawało. Teraz może się nie udać - dodał dr Słupik.
Postawę przedstawicieli rządu i innych instytucji państwa w czwartkowej debacie sejmowej politolog porównał do kołysanki z filmu Romana Polańskiego "Dziecko Rosemary". - To kołysanka, która nie usypia, a raczej ludzi przeraża - powiedział.
"Tusk próbuje schodzić z linii ciosu"
Według Słupika, "Donald Tusk próbuje schodzić z linii ciosu, starając się tłumaczyć, że w sprawnie, normalnie działającym systemie pojawił się oszust, który z powodu zaniedbań i niekompetencji prześlizgnął się przez sito; udało mu się wykorzystać różnego rodzaju luki i słabość instytucji".
- Ta retoryka ma sprawiać wrażenie, że jest to wyjątek zaprzeczający regule. Natomiast zgodnie z tą regułą wszystko jest w porządku - wystarczy tę sprawę dogłębnie i kompleksowo wyjaśnić, parę rzeczy ewentualnie poprawić - np. umocowanie ustrojowe prokuratury czy prawo finansowe - a wszystko będzie w porządku. A tak wcale nie jest, takie postawienie sprawy jest nie do końca wiarygodne - uważa katowicki politolog.
"Przyznanie do błędów i zaniechań niezbyt stanowcze"
Zdaniem dr. Słupika przyznanie się instytucji państwa do błędów i zaniechań "nie było zbyt stanowcze". - Cały czas próbuje się tę sprawę rozmydlać, a swoją odpowiedzialność bagatelizować - tworzyć narrację, w której nic się takiego wielkiego nie stało; przekonywać, że nie mamy do czynienia z kryzysem państwa i jego instytucji, ale raczej z pojedynczą aferą, która pokazała pewne luki w prawie, ale gdy zostanie wyjaśniona i dogłębnie sprawdzona, to wszystko będzie w porządku - podsumował.
Opozycja próbowała "rozjechać premiera politycznym walcem"
Politolog ocenił, że opozycja w debacie próbowała "rozjechać premiera politycznym walcem", koncentrując się na emocjonalnym ataku.
- Dla samej opozycji, jej notowań i potencjalnych szans w wyborczej rywalizacji jest to korzystne, natomiast dla przeciętnego obywatela państwa i jego ewentualnej sanacji niczego nie zmienia - ocenił.
Dr Słupik wskazał, że po aferze Rywina, która ujawniła słabość państwa, fasadowość jego instytucji i zakulisowe rozgrywki na styku biznesu i polityki, politycy "mieli do odrobienia lekcję, której nie odrobili".
"Ta afera obnażyła słabość państwa"
- Kolejne afery - np. hazardowa, a teraz afera Amber Gold - pokazują, że tej sanacji nie udaje się przeprowadzić; że politycy nie poprawiają maszynerii instytucjonalnej i jakości działania instytucji; nie uszczelniają ich, nie wprowadzają procedur, które uczulałby urzędników państwowych na pewien sposób postępowania i działania. Mam wrażenie, że Amber Gold będzie kolejnym kamyczkiem do tego ogródka, i że nadal niewiele się stanie - podsumował politolog.
- Ta afera obnażyła słabość państwa - budzi to przerażenie, strach i pytanie, co jest w innych obszarach - czy tam państwo równie źle funkcjonuje i urzędnicy są równie niekompetentni - wskazał dr Słupik