"Die Zeit": Wynik wyborów to rewolta młodych Polaków
Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Polsce pokazała, że elektorat jest wrogo nastawiony do elit - pisze niemiecki tygodnik "Die Zeit".
Politolog Kai-Olaf Lang analizuje na łamach opiniotwórczego tygodnika "Die Zeit" przyczyny zaskakującego wyniku wyborów prezydenckich w Polsce.
Komorowski bez pasji
"W walce wyborczej Bronisławowi Komorowskiemu, który prezentował się jako mąż stanu i gwarant stabilizacji, nie udało się przekonać elektoratu. Jego centralny temat - bezpieczeństwo w niespokojnych czasach - nie wypalił czy wręcz obrócił się przeciwko niemu".
"Generalnie Komorowskiemu brakowało ikry i energii. Jawił się bardziej jako solidny, ale pozbawiony konturów administrator sukcesów niż jako polityk z pasją i porywającą wizją Polski. Jako kandydat rządzącej PO reprezentował treści i styl tej partii: proeuropejski, profesjonalny, bez profilu. Podczas gdy w ostatnich tygodniach walki wyborczej podkreślał wciąż jedność i współpracę, faktycznie otworzył walkę politycznych obozów. Przedstawiał wybory jako rozprawę Polski "racjonalnej" z "radykalną" - ocenia Lang.
Politolog zaznacza, że "koła tej radykalnej Polski reprezentował Andrzej Duda, czyli PiS i jego szef Jarosław Kaczyński, katolicko-tradycjonalistyczny nurt i generalnie wszyscy, którzy domagają się zasadniczej korekty pragmatycznego kursu Platformy Obywatelskiej".
"Takim ustawieniem frontów Komorowski oparł się za bardzo na dawnych filarach zwolenników, tzn. dobrze prosperującej wielkomiejskiej warstwie średniej", ocenia Lang.
Kartel władzy
Wobec tej raczej elitarnej Polski uformował się szeroki opór - zaznacza autor "Die Zeit" i wymienia PiS, z kursem konfrontacji wobec rządu, podważający cały polityczny system, który powstał w Polsce po 1989 roku.
To, że kandydat PiS-u nie osiągnął lepszego wyniku, bierze się stąd, że nawet część jego własnego elektoratu zalicza go do kartelu władzy, bo jakby nie było przez dłuższy czas PiS sam sprawował rządy. SLD, którego bezbarwna kandydatka zdobyła raptem 2 proc. głosów, walczy dokładnie z tymi samymi trudnościami.
Na tym zniechęceniu i frustracji skorzystała najbardziej była gwiazda muzyki rockowej Paweł Kukiz, który za jednym zamachem dostał jedną piątą głosów. "Za jego sukcesem kryje się przede wszystkim apel antypartyjny. Sukces Kukiza odbył się także kosztem ultrakonserwatywnego ekscentryka i antyeuropejczyka Janusza Korwin-Mikkego, który musiał się zadowolić niecałymi trzema procentami. Ostrzeżeniem dla polskiej polityki powinno być to, że ci dwaj politycy otrzymali ponad 50 proc. głosów najmłodszego elektoratu, czyli grupy wiekowej 18-29 lat, z czego 41 proc. przypadło tylko na samego Kukiza. Komentatorzy piszą nie bez racji o "rewolcie generacji", podkreśla Kai-Olaf Lang.
Niekonwencjonalni
"Wynik pierwszej tury wyborów w Polsce przypomina wyniki wyborów w całej Europie"- zaznacza niemiecki politolog. "Pomimo, że Polska, jeżeli chodzi o agendę reform i członkostwo w UE, jest właściwie modelem sukcesu, panuje tam dość wyraźny nastrój protestu i sceptycyzmu wobec elit. W porównaniu z większością "starych" państw UE, polskie zachowanie kontestujące trudno jest zrozumieć. Podczas gdy w Europie Południowej poparciem cieszą się lewe obrzeża, a w Europie Północnej i Zachodniej prawicowi nacjonaliści, w Polsce (podobnie jak w innych krajach środkowo- i wschodnioeuropejskich) poparcie uzyskują partie i politycy, których nie daje się przyporządkować do jakiegoś wzoru lewica-prawica.
Co prawda i tu są nacjonaliści, i tacy, którzy obstają przy suwerenności i samodzielności swoich krajów, ale nowi, odnoszący największe sukcesy populistyczni kandydaci mają zupełnie inny profil. Ich asy w rękawie to image nowego i mniejsze lub większe odrzucenie wszystkiego, co stare. Paweł Kukiz, właściwie zwycięzca tych wyborów, zalicza się do tej szerokiej kategorii "nowych niekonwencjonalnych". Jeżeli uzyskałby on dzięki jakiemuś nowo sformowanemu ruchowi bezpośredni wpływ, jego brak politycznego rozeznania i dość dziwne zachowanie znacznie zredukowałyby obliczalność polskiej polityki. Zarówno w decydującej drugiej turze wyborów prezydenckich, jak i w jesiennych wyborach do Sejmu należy liczyć się ze znacznymi niespodziankami".
Opr. Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle