Dariusz Szczepaniak zmarł podczas finału WOŚP. "W domu czekał na niego chory syn"
Dariusz Szczepaniak wyszedł w niedzielę na murawę, by w ramach Finału WOŚP w Ostrzeszowie grać i zbierać pieniądze na walkę z sepsą. Nagle osunął się na ziemię, stracił przytomność i zmarł. Za tą tragedią stoi jeszcze jeden dramat. - W domu na Darka czekał ciężko chory syn Miłosz. Już nigdy więcej nie zobaczy swojego taty - mówi Interii Dawid Urban, bliski znajomy zmarłego mężczyzny. Chce pomóc rodzinie i chłopcu, który potrzebuje kosztownego leczenia.

Akademia Piłkarska Ostrzeszów założona przez 46-letniego Dariusza Szczepaniaka rozgrywała w niedzielę mecze charytatywne w ramach 31. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Mój syn grał w jednym z tych meczów. Zaraz po nim na boisku pojawił się Darek ze starszymi kolegami - opowiada Interii Dawid Urban, kolega Dariusza Szczepaniaka. Mężczyzna w trakcie meczu nagle stracił przytomność. Mimo długiej reanimacji, nie udało się go uratować.
- To ogromna tragedia dla rodziny i lokalnej społeczności. Darek był człowiekiem energicznym, zdrowym, niechorującym. Pierwszego dnia nie mogłem dojść do siebie. Tak samo mój syn - podkreśla znajomy 46-latka.
I wskazuje, że śmierć Dariusza Szczepaniaka była symboliczna. - Umarł robiąc to, co kochał.
Dariusz Szczepaniak. "Wzór do naśladowania"
Dariusz Szczepaniak w przeszłości był piłkarzem. Po zakończeniu tej przygody zajął się trenowaniem dzieci i młodzieży. W 2009 roku założył swoją szkółkę piłkarską, którą nazwał Akademia Piłkarska Ostrzeszów.
- Stworzył ją z powołania, dla dzieci. Zajmował się tym od rana do wieczora. Wychowywał przez sport i bardzo mi się to podobało. Dlatego też moja żona zapisała do akademii syna kiedy miał zaledwie cztery lata. Nie było lepszej osoby, która z taką radością prowadziła zajęcia i była wzorem dla dzieciaków - mówi Dawid Urban. I dodaje, że wspierał działania trenera, pomagał finansowo, dokładał się do wyjazdów czy strojów sportowych.
Wspomina 46-latka jako osobę pełną pasji i zaangażowania. Nie tylko w czysto sportowych kwestiach.
- Pomagaliśmy też wspólnie innym, kiedy tego potrzebowali. Raz, kiedy jeden z zawodników Akademii potrzebował pilnej operacji, bo dostał kontuzji, zadzwonił i powiedział: słuchaj, trzeba jakąś zbiórkę zorganizować. Wierzył, że jak to zrobimy, coś się ruszy i inni się dołączą. Inaczej będą tylko mówić, jak komuś jest ciężko. Stawiał na działanie - komentuje. CZYTAJ TEŻ: Szok po śmierci Szczepaniaka podczas finału WOŚP. "To nie tak miało być"
Znajomy 46-latka pomyślał, że teraz czas pomóc rodzinie zmarłego mężczyzny. - Tak mi podpowiedziało serce. Wiem, że Darek na mnie liczy - dodaje Dawid Urban.
Ciężko chory syn
Na powrót Dariusza Szczepaniaka z finału WOŚP czekał w domu jego ciężko chory syn Miłosz. Urodził się z wadą centralnego układu nerwowego, wadą genetyczną oraz obniżonym napięciem mięśniowym.

- Darek był ojcem oddanym. Każdy mały postęp Miłosza był dla niego niezmiernie ważny - opowiada Dawid Urban.
Chłopiec wymaga nieustannej opieki i kosztownego leczenia. Jak mówi Dawid Urban, tylko dzięki intensywnej rehabilitacji Miłosz czyni postępy. Turnusy rehabilitacyjne to dla niego jedyna forma leczenia. - Do tej pory o jego dobrostan walczyli oboje rodzice. Teraz na polu bitwy została tylko mama - dodaje mężczyzna.
Dawid Urban tworzył zbiórkę na ten cel. Miłosza można wesprzeć tutaj.