CIA miała więzienie w Polsce
Ściśle tajne śledztwo w sprawie więzień CIA trwa od 2008 r. - ujawnia "Gazeta Wyborcza". Prokurator miał już przygotowane zarzuty złamania konstytucji, bezprawnego pozbawienia wolności i udziału w zbrodni przeciwko ludzkości, które chciał przedstawić członkom rządu SLD. Jednak odebrano mu tę sprawę.
Utworzenie na terenie naszego kraju ośrodka obcych służb specjalnych, który nie byłby podporządkowany polskim władzom, jest sprzeczne z prawem. Stąd śledztwo w sprawie przetrzymywania i torturowania członków Al-Kaidy.
Prokurator miał już przygotowane zarzuty złamania konstytucji, bezprawnego pozbawienia wolności i udziału w zbrodni przeciwko ludzkości, które chciał przedstawić członkom rządu SLD. Jednak odebrano mu tę sprawę.
Prokuratora Jerzego Mierzewskiego zastąpił Waldemar Tyl, nowy zastępca prokuratura apelacyjnego i równocześnie szef pionu prowadzącego to śledztwo. Drugim prokuratorem prowadzącym postępowanie pozostał Robert Majewski, dotychczasowy zastępca prokuratura apelacyjnego.
Jak pisała "Gazeta Wyborcza", pojawiają się spekulacje, że śledztwo prowadzone obecnie przez Majewskiego i Tyla zmierza ku umorzeniu.
Domniemanie, że w Polsce - i kilku innych krajach europejskich - mogą być tajne więzienia CIA, wysunęła w 2005 r. organizacja praw człowieka Human Rights Watch. Według HRW takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w Szymanach na Mazurach.
W 2010 r. ujawniono, że oficjalny rejestr lotów do Szyman potwierdza, iż w 2003 r. co najmniej sześć razy lądowały tam samoloty powiązane z CIA. Raport ONZ sformułował zaś przypuszczenie, że w latach 2003-2005 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych. Helsińska Fundacja Praw Człowieka ujawniła też informacje Straży Granicznej, z której wynikało, że od grudnia 2002 do września 2003 r. siedmioma samolotami gulfstream (używanymi m.in. przez CIA) przywieziono do Szyman 20 osób z Afganistanu, Dubaju i Maroka.
Według polskich mediów, w śledztwie mieli zostać przesłuchani byli członkowie najwyższych władz, w tym b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, b. premier Leszek Miller i b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski. Media spekulują o możliwości postawienia członków b. najwyższych władz RP przed Trybunałem Stanu za domniemaną "rezygnację z suwerenności nad częścią terytorium RP".
Podejrzeniom, że w Polsce istniały więzienia CIA, konsekwentnie zaprzeczali polscy politycy. O tym, że Polska "nie ma nic wspólnego z rzekomym torturowaniem na terenie naszego kraju więźniów", a w naszym kraju nie było takich więzień, mówił m.in. Kwaśniewski.
W śledztwie polskiej prokuratury status osoby pokrzywdzonej uzyskały dwie osoby - Saudyjczyk Abd al-Rahim al-Nashiri i Palestyńczyk Abu Zubaida. Obaj utrzymują, że mogli być torturowani przez CIA w Polsce; obecnie przetrzymywani są w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie. Fakt nadania im takiego statusu nie oznacza jednak przyznania, że w Polsce faktycznie były więzienia CIA.
Polska prokuratura już w marcu 2009 r. wystąpiła do amerykańskich organów wymiaru sprawiedliwości z wnioskiem o pomoc prawną. 7 października 2009 r. Departament Sprawiedliwości USA odpowiedział, że na podstawie Porozumienia o wzajemnej pomocy prawnej w sprawach karnych wniosek ten nie zostanie zrealizowany, a władze amerykańskie uważają tę sprawę za zamkniętą. Artykuł porozumienia, na który wówczas powołały się USA, dotyczył możliwości odmowy udzielenia pomocy prawnej, jeżeli wykonanie wniosku mogłoby naruszyć bezpieczeństwo lub inny podobny, istotny interes państwa wezwanego. Treść pierwszego wniosku prokuratury także była tajna.
PAP/INTERIA.PL