W 2019 roku, w trakcie kampanii do Parlamentu Europejskiego, "Gazeta Polska" opisała sprawę leśniczówki, którą Włodzimierz Cimoszewicz dzierżawił od Lasów Państwowych. Leśnicy wypowiedzieli umowę politykowi, a według gazety miał on "zabrać ze sobą piec, poszycie budynku gospodarczego, framugi w drzwiach oraz oknach, gniazdka i kontakty elektryczne, a nawet... boazerię". Były premier tłumaczył w rozmowie z WP, że demontował wyposażenie zgodnie z życzeniem nadleśnictwa. Jego zdaniem publikacja miała charakter nagonki i wiązała się z wyborami do europarlamentu. Sądowa batalia z mediami Wytoczył gazecie proces. W ubiegłym roku sąd zdecydował, że "Gazeta Polska" ma przeprosić Cimoszewicza i wpłacić 25 tysięcy złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tutaj sprawa jednak się nie kończy. O sprawie leśniczówki materiały przygotowywała także TVP, którą były premier również pozwał. W tej sprawie decyzja zapadła 5 grudnia 2022. Sąd uznał, że Telewizja Polska jest winna zniesławienia i musi przeprosić Cimoszewicza na antenie TVP3 oraz w głównym wydaniu "Wiadomości". To nie wszystko, ponieważ podobnie jak w poprzedniej sprawie, TVP ma wpłacić 25 tysięcy złotych dla WOŚP - informuje "Gazeta Wyborcza". Wyrok nie jest prawomocny. Sprawę na Facebooku skomentował obecny europoseł. "Mają przeprosić i wpłacić sporą kwotę na rzecz Wielkiej Orkiestry. Trwało to 3,5 roku, ale było warto" - napisał Włodzimierz Cimoszewicz.