Budżet na 2002 rok z deficytem 40 mld zł
W nocy z piątku na sobotę koalicja bez większych kłopotów przegłosowała wersję budżetu niewiele odbiegającą od założeń rządowych. O miliard zwiększono dochody i wydatki w stosunku do tego, co przygotowało Ministerstwo Finansów. Deficyt określono na 40 miliardów złotych. Premier Leszek Miller, tak jak jego poprzednik przy tego typu okazjach mówił o "dobrym dniu dla Polski". - Nie jest to budżet marzeń - komentuje opozycja. Sejmowej komisji finansów udało się podczas prac nad budżetem wygospodarować 160 mln zł z przeznaczeniem na realizację trzeciego - ostatniego - etapu podwyżek dla nauczycieli. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Sejm uchwalił ustawę budżetową na 2002 rok z deficytem budżetu w wysokości 40 mld zł, zwiększając w stosunku do planu rządowego o 1,1 mld zł dochody i o tyle samo wydatki. Po zmianach wprowadzonych przez Sejm wzrosły one odpowiednio do 145,08 mld zł i 185,08 mld zł. Rząd planował pierwotnie, że dochody budżetu wyniosą w tym roku 143,97 mld zł, a wydatki 183,97 mld zł.
Cięcia nie ominęły większości instytucji w tym IPN i NIK. Więcej do centralnej kasy będzie odprowadzał bank centralny. Chyba nieprzypadkowo te wszystkie instytucje są w rękach opozycji.
Nauczyciele w najgorszym razie dostaną dodatkowe pieniądze w grudniu - 160 milionów. Wicepremier Marek Belka zapowiedział w grudniu ubiegłego roku w Sejmie, że wszystkie oszczędności, jakie wypracuje sejmowa komisja finansów publicznych, zostaną przekazane na oświatę. Sejmowej komisji finansów udało się podczas prac nad budżetem wygospodarować 160 mln zł z przeznaczeniem na realizację trzeciego - ostatniego - etapu podwyżek dla nauczycieli, zapisanego w ustawie Karta Nauczyciela. Wygospodarowana suma pozwoli na wprowadzenie podwyżek od grudnia. Trzeba tylko po raz kolejny znowelizować Kartę.
Za przyjęciem ustawy głosowało 254 posłów, przeciw było 188, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Zmiany w podatku VAT
Sejm zwiększył o 625 mln zł prognozę wpływów z VAT. Ponieważ jednak rząd był przeciwny zwiększaniu prognozy wpływów podatkowych, realizacja dodatkowych wydatków, które miałyby być finansowane tymi wpływami, została zapisana w projekcie warunkowo.
Pieniądze te mają pochodzić z podniesienie stawki VAT na zabawki, ze zmiany zasad dotyczących zwrotu tego podatku oraz z wprowadzenia akcyzy na tak zwane biopaliwa, czyli paliwa silnikowe z domieszką olejów naturalnych.
Największe kontrowersje wzbudziły właśnie biopaliwa. Dyskusja rozgrzała szczególnie ludowców i posłów prawicy, którzy w ich produkcji upatrują szansę dla polskiego rolnictwa. Jak wiadomo paliwa te wytwarza się z rzepaku. Liga Polskich rodzin chciała wyłączyć z opodatkowania akcyzą biopaliwa po to, aby zachęcić do ich produkcji. Jednak wicepremier Marek Belka ostrzegał, że nie ma norm według których można by określić co jest biopaliwem, a co nim nie jest. Rezygnacja z akcyzy doprowadziłby do nadużyć. Można by było do każdego paliwa dolać nieco oleju rzepakowego i to paliwo nie byłoby objęte akcyzą. Takie oszustwa kosztowałyby budżet państwa 4 miliardy złotych strat. Ostatecznie wicepremier Jarosław Kalinowski zapowiedział szybkie przedstawienie ustawy o biopaliwach i akcyzę wprowadzono.
Emocje wzbudziło też wydłużenie płatności różnicy VAT do 60 dni. Wprowadzenie akcyzy na prąd przemilczano. Ostra dyskusja i krytyka tego rozwiązania przetoczyła się przez parlament wcześniej.
Premier zadowolony, opozycja mniej
Premier Leszek Miller, tak jak jego poprzednik przy tego typu okazjach mówił o "dobrym dniu dla Polski".
Opozycja ocenia budżet jako "słaby", w którym w sposób marnotrawny rozkłada się wydatki. Także współkoalicjant - PSL nie jest do końca zadowolony z budżetu. - Nie jest to budżet oczekiwań społecznych, również naszych. Tym bardziej nie jest to budżet marzeń. Jest to budżet bardzo trudny, w wielu miejscach wręcz restrykcyjny, ale to wynika z tego kryzysu finansów publicznych z jakim mieliśmy i mamy do czynienia i ten budżet ma być odpowiedzią na ta bardzo trudną sytuację - powiedział wicepremier Jarosław Kalinowski.
- Nasze wspaniałe państwo postanawia z uporem prawię połowę środków wydawać na wydatki centralne, jedną siódmą na podstawowe funkcje państwa, czyli rzeczy dla obywateli najważniejsze: bezpieczeństwo granic, wykonywanie zadań administracyjnych, cztery procent na wspieranie procesów rozwojowych - jest to struktura wydatków marnotrawna - dodaje z kolei Zyta Gilowska z Platformy Obywatelskiej.
MF: Zmiany wprowadzone przez Sejm nie naruszają kształtu budżetu
Zmiany wprowadzone przez Sejm w trakcie prac nad ustawą budżetową są tak wkomponowane, że nie naruszają kształtu budżetu - powiedziała po przyjęciu przez Sejm budżetu wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner.
Wiceminister powiedziała również, że wprowadzenie warunkowego zapisu o wydatkowaniu 625 mln zł z dodatkowych wpływów z VAT ma nie dopuścić do tego, co było dramatem roku 2001, kiedy nie zrealizowano zakładanych dochodów z podatku i trzeba było dokonać w trakcie roku głębokich cięć wydatków.
- Wątpliwość, czy budżet będzie mógł zrealizować w pełni dochody, jest zapisana w artykule dotyczącym zwiększenia prognozy wpływów z VAT. Jeżeli będzie to 625 mln, wówczas sfinansujemy pewne wydatki - powiedziała wiceminister. - Jest to dowód na to, że jednak wszyscy chcielibyśmy, aby budżet był w pełni zrealizowany - dodała.
Lepper: deficyt w budżecie będzie dużo większy
Według lidera Samoobrony Andrzeja Leppera, sytuacja budżetowa państwa może doprowadzić do "wybuchu społecznego" i przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Lepper ocenia, że deficyt budżetowy sięgnie w tym roku nie 40 mld zaplanowanych w przegłosowanej przez Sejmu ustawie, ale 70 mld zł. - Jeżeli polityka społeczna i gospodarcza rządu się nie zmieni, jeżeli nie pójdzie w kierunku takim, że ludzie, którzy nie z własnej winy nie mają pracy, nie będą mogli godnie żyć, nie będą mieli minimum socjalnego, to jest (wybuch społeczny) lada dzień - mówił dzisiaj Lepper na konferencji prasowej w Białymstoku.
INTERIA.PL/RMF/PAP