Sasin komentował ostatni ruch resortu klimatu i środowiska. Przypomnijmy, że odchodząca minister Anna Moskwa wydała w piątek decyzję zasadniczą dotyczącą budowy drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. Wniosek w tej sprawie złożyła spółka PGE PAK Energia Jądrowa, która chce zbudować elektrownię we współpracy z koreańską firmą KHNP. - Droga do powstania elektrowni atomowej jest daleka, ale decyzja ministerstwa to zielone światło od państwa: inwestycja może być realizowana, można teraz dokonywać niezbędnych działań administracyjnych - wskazywał Jacek Sasin. Były minister aktywów państwowych wskazał - powołując się na komunikat ZE PAK - że termin rozpoczęcia budowy w 2028 roku jest "realny". - Firmy zaangażowane w ten projekt, także grupa należąca do Polsatu, musiały udowodnić, że są w stanie w tym miejscu ją zbudować i że mają technologię. I to się udało - podkreślił polityk PiS. Czytaj też: Prezydent Andrzej Duda: Budowa elektrowni atomowej ma wymiar historyczny Prowadzący program Bogdan Rymanowski dopytywał swojego gościa, czy na budowę elektrowni atomowej Pątnów-Konin nie wpłynie spór Westinghouse z KHNP. - To wszystko toczy się w sądzie, Koreańczycy w pierwszym podejściu wygrali sprawę, a obie firmy są blisko związane ze sobą. Na tyle, że Amerykanie nie mogą prowadzić swoich inwestycji bez elementów produkowanych w Korei (...). Jestem spokojny, ten spór zostanie rozwiązany - zapewniał Sasin. Nowy rząd Mateusza Morawieckiego. Jacek Sasin pożegnał się z resortem Mateusz Morawiecki został zaprzysiężony na premiera, Polacy poznali także skład jego rządu. Teraz polityk PiS w ciągu najbliższych 14 dni musi wygłosić expose oraz otrzymać wotum zaufania. Poza składem Rady Ministrów znalazł się Jacek Sasin - dotychczasowy minister aktywów państwowych. - Taka była decyzja premiera, to rząd autorski Mateusza Morawieckiego. Nie dostałem propozycji objęcia teki w rządzie, tak samo jak inni czołowi politycy PiS. Nowy rząd to jest inna filozofia - wyjawił polityk. Według Jacka Sasina jego następczyni w resorcie "ma doświadczenie samorządowe i biznesowe", dzięki czemu dobrze wypełni swoją misję. Były wicepremier ujawnił, że nie żal mu z opuszczenia swojego stanowiska. - To jest normalne w demokracji: coś się kończy, coś zaczyna. Nie ma czego żałować, trzeba pracować nad tym, żeby przyszłość dała szansę na powrót. Nie tylko, żeby wprowadził się (do dawnego gabinetu - red.), ale też pracował na rzecz Polski - powiedział polityk. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!