Barbara Engelking była gościem "Kropki nad i" z okazji przypadającej 19 kwietnia 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim. Profesor wypowiadała się niepochlebnie na temat zachowania Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej. - W fałszywej propagandzie może tak wygląda (że Polacy pomagali ukrywać się Żydom - red.). W rzeczywistości Żydzi, tak jak ci Żydzi w getcie, wykazywali się niesamowitą odwagą. (...) Tworzyli sieci pomocowe. Naprawdę byli w dużym stopniu samowystarczalni, a byliby w dużo większym, gdyby nie szmalcownicy - mówiła Engelking. Pracowniczka PAN dodała, że "szmalcownicy najczęściej zaczepiali ludzi w ulicy". - Ukrywając się, trzeba było naprawdę się ukrywać, udawać kogoś innego, mieć determinację. (...) Z aryjskiej strony była niechęć, na bazie tej niechęci byli szmalcownicy. Nie było atmosfery, która sprzyjałaby ukrywaniu się Żydów - powiedziała. Reakcje Morawieckiego i Czarnka Na wypowiedzi Engelking zareagowali m.in. premier Mateusz Morawiecki i minister edukacji Przemysław Czarnek. "To, że Holocaust miał miejsce na terytorium Polski, było gorzkim paradoksem historii dla kraju, który przyjmował Żydów europejskich w czasach najgorszych średniowiecznych i nowożytnych pogromów. Trzeba głośno powiedzieć, że hekatomba narodu żydowskiego zaczęła się od zniszczenia państwa polskiego, a więc niejako enklawy bezpieczeństwa dla Żydów z całej Europy, którzy przez stulecia uciekali przed prześladowaniami" - napisał szef rządu na Facebooku, o czym informowaliśmy w Interii. Z kolei minister edukacji, odnosząc się do oskarżania Polaków o "powszechne szmalcownictwo", napisał na Twitterze, że "zlecił bardzo szerokie badania międzyuniwersyteckie w ramach NPRH (Narodowy Program Rozwoju Humanistyki - red.), w celu wykazania, gmina po gminie, zaangażowania społeczeństwa polskiego w ratowanie Żydów w czasie Holokaustu". "Aby takie osoby, jak w TVN24, nigdy już nie mogły obrażać Polaków mordowanych przez Niemców z tego powodu" - napisał Przemysław Czarnek. Kontrowersyjne wypowiedzi Barbara Engelking w przeszłości wielokrotnie zabierała głos w sprawie zachowania Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej. - Przeczytałam akta niemal 300 procesów - wyłącznie z okolic Warszawy. Według tych dokumentów Polacy sami zamordowali w latach 1942-1944 ponad 260 Żydów, a wydali Niemcom ponad 350. Ci oczywiście także zginęli. Są tam straszne sceny. Cała wieś osacza na polu kobietę z dwojgiem dzieci... Nawet jej nie zabijają, po prostu dostarczają Niemcom. Czasem zabijają sami - inny proces dotyczy dwóch mężczyzn, którzy ścigali Żyda konno, a następnie zatłukli go pałami. Zabijali kamieniem w głowę, rąbali siekierą, tłukli na śmierć kijami... Dużo jest bezmyślnego, niepotrzebnego okrucieństwa, dużo jest strachu, bo były takie przypadki, że ktoś ukrywał Żyda i przyszli do niego sąsiedzi albo sołtys, mówiąc, że musi go wydać, bo cała wieś się boi. Czy to ma pozostać zamknięte w archiwach, a my mamy udawać, że tego nie było, czy mamy o tym mówić i mierzyć się ze świadomością, że człowiek jest zdolny do takiego zła? - mówiła w rozmowie z Onetem w 2005 roku. - Dla Żydów, którzy próbowali się ratować, zagrożeniem byli w pierwszym rzędzie Polacy-katolicy, nie Niemcy. To nie Niemcy biegali po wsiach i wyciągali Żydów z kryjówek w lasach. Niemcy, oczywiście, zabijali, ale ktoś im Żydów wskazywał albo przyprowadzał - dodała. W tym samym wywiadzie Engelking podała, że "do tej pory udokumentowano śmierć ok. 800 Polaków za pomaganie Żydom. Szacuje się, że pomagało ok. 300 tysięcy. Może więc zagrożenie karą śmierci nie było tak nieuchronne, jak się powszechnie sądzi". - Z naszych badań wynika, że zdecydowana większość próbujących się ratować Żydów zginęła z rąk polskich bądź też została zabita przy współudziale Polaków. Z każdych trzech poszukujących ratunku dwóch zginęło - mówiła Engelking "Newsweekowi" w 2018 roku. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" w 2008 roku powiedziała z kolei: - To, że Polacy nie widzą problemu, jest kwestią tego, jak się definiuje pojęcie "antysemityzm". Niemcy bardzo zawyżyli kryteria i być może dla wielu wszystko to, co jest poniżej mordowania w komorach gazowych, nie jest antysemityzmem? Być może nie rozumieją, bo nikt im nie powiedział, że komory gazowe to tylko ekstremalny przejaw tego samego uczucia, które wyraża się także poprzez pogardliwe i poniżające sformułowania, obraźliwe napisy na murach czy niewybredne żarty.