10 sierpnia br. podczas plenarnego posiedzenia podkomisja smoleńska przyjęła raport końcowy - informował portal wPolityce.pl Jak dodano w tekście, nie został on dotąd ujawniony, gdyż termin przekazania go do wiadomości publicznej miał zarezerwować dla siebie przewodniczący podkomisji Antoni Macierewicz. W środę po godz. 16, podczas wznowionych obrad Sejmu, posłanka KO Barbara Nowacka wystąpiła z wnioskiem formalnym o uzupełnienie porządku obrad o informację Antoniego Macierewicza ws. prac podkomisji.- 10 kwietnia 2010 to data, które boleśnie wyryła się w nasze serca, nasze umysły. Dla wielu z nas to tragedia wiecznie żywa. Niestety cały czas służy do politycznych rozgrywek - mówiła posłanka, która w wyniku katastrofy smoleńskiej straciła matkę, Izabelę Jarugę-Nowacką.Jak powiedziała, 36 dni temu "obecny tu pan Antoni Macierewicz podobno ukończył raport" podkomisji smoleńskiej. - Ja mam prawo poznać ten raport, a pan wybiera rodziny, którym pan go pokazuje - mówiła. Jak dodała, chciałaby poznać klucz, według jakiego Macierewicz "wybiera lepszych i gorszych". "Ale ja też nie dostałam" Po Nowackiej na mównicę wszedł szef podkomisji, Antoni Macierewicz. - Raport został przegłosowany przez całą komisję 10 sierpnia i jest dostępny dla wszystkich rodzin. Zostały one zaproszone w poniedziałek, dwa dni temu i jeżeli do pani nie dotarło to zaproszenie... - mówił były szef MON, gdy przerwała mu posłanka Barbara Dolniak (KO), wdowa po Grzegorzu Dolniaku, który zginął w Smoleńsku. - Ale ja też nie dostałam (zaproszenia - red.) - krzyknęła. Macierewicz kontynuował: "To jeżeli do pań nie dotarły te zaproszenia, to bardzo przepraszam. Zapraszam do komisji, wszyscy państwo będziecie mieli go do dyspozycji". W czasie jego wypowiedzi towarzyszyły mu okrzyki "hańba" ze strony opozycji.