Amber Gold: O Michale Tusku w trybie niejawnym
W środę o godz. 14.30 sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchać ma byłego szefa MSW Jacka Cichockiego na posiedzeniu niejawnym. We wtorek podczas przesłuchania w trybie jawnym Cichocki nie chciał mówić o kwestiach dotyczących działań służb specjalnych w sprawie Amber Gold.

W środę sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold ma również - najpierw w trybie jawnym, a później niejawnym - przesłuchać funkcjonariusza ABW.
Cichocki został wezwany na przesłuchanie na posiedzeniu niejawnym w sprawie - jak poinformowała szefowa komisji - informacji dotyczących działania służb specjalnych m.in. dotyczących syna byłego premiera Donalda Tuska - Michała Tuska w związku z jego pracą dla związanych z Amber Gold linii lotniczych OLT Express.
O tych kwestiach Cichocki nie chciał mówić podczas wtorkowego przesłuchania przed komisją śledczą, odwołując się do "praktyki działania tych służb". Cichocki powiedział, że nie chce "wejść na śliski grunt, który określa ustawa o informacji niejawnej dotyczącej pracy służb" oraz jego wiedzy na temat bezpieczeństwa państwa.
Cichocki zapowiedział, że jest dyspozycji komisji i zapowiedział, że stawi się na przesłuchanie niejawne.

"Tusk miał zastrzeżenia do służb"
"Premier Donald Tusk miał zastrzeżenia do służb, że nie zadziałały prewencyjnie, by wskazać zagrożenie dla obywateli" - mówił przed komisją śledczą ds. Amber Gold były szef MSW Jacek Cichocki. Odpowiedział w ten sposób na pytanie posła Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), o to, czy po wybuchu afery Amber Gold ówczesny premier zlecił szefowi MSW dokonanie reform."Pan premier bardzo jednoznacznie zdefiniował (...) swoją pozytywną ocenę dla Agencji (Bezpieczeństwa Wewnętrznego), która działała w trybie doraźnym od momentu, kiedy linie lotnicze (OLT Express - PAP) planowały rozpoczęcie swojej działalności. Natomiast miał zastrzeżenia do ABW i innych służb, że nie zadziałały prewencyjnie, żeby wskazać zagrożenie, które narasta dla polskich obywateli" - powiedział były szef MSW.Cichocki doprecyzował, że chodziło o ocenę działań od marca 2012 roku, kiedy ABW zaczęła intensywnie działać ws. Amber Gold. Dodał, że ocena odnosi się do stanu wiedzy na sierpień 2012 roku. Były szef MSW zaznaczył, że dzięki działaniom ABW prokuratura zaczęła się "bardziej" zajmować sprawą.Małgorzata Wassermann (PiS) stwierdziła wówczas, że czas między sierpniem 2011 r. a majem 2012 r. to okres "kompletnej bezczynności ABW". Dodała, że pozwolono szefowi Amber Gold Marcinowi P. wyprowadzić pieniądze."W sytuacji, gdy mówimy o tym, że kilkanaście tysięcy Polaków traci swoje oszczędności - ja unikam sformułowania, że coś działało bardzo dobrze, bo nie działało bardzo dobrze" - zaznaczył Cichocki.
"Kuriozalny problem"
Zapytany przez Zembaczyńskiego, kto ponosi odpowiedzialność za możliwość narastania afery Amber Gold świadek odpowiedział, że "problem zaczął się jeszcze w momencie, kiedy prokuratorzy usilnie, jeszcze za poprzednich rządów 2005-2007, zgłaszali wnioski o karę w zawieszeniu" dla Marcina P. Jak dodał, "potem mieliśmy problemy z kuratorami sądowymi, którzy - jeden o którym pamiętam - nie wypełniał swoich obowiązków, poświadczył nieprawdę"."Później na pewno mieliśmy problem kuriozalny, jeżeli chodzi o prokuraturę rejonową w Gdańsku (...), gdzie czynności, które wskazał wprost sąd nie zostały zlecone funkcjonariuszom komendy rejonowej, którzy chcieli dokonać tych czynności" - mówił.Kolejne instytucjonalne problemy, które wskazał Cichocki to: działania gdańskiej komendy wojewódzkiej i prokuratury. "To są bardzo konkretne problemy bardzo konkretnych prokuratur i konkretnych prokuratorów, bo w tym czasie takich parabankowych przedsięwzięć, które ocierały się lub wprost były oszukańcze było więcej i wtedy prokuratorzy we współpracy z KNF-em (Komisja Nadzoru Finansowego - PAP) zadziałali szybciej" - mówił.Dodał, że również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów mógł ocenić reklamę Amber Gold jako nieuczciwą.Zembaczyński spytał, czy Cichocki jako szef MSW powinien ponieść odpowiedzialność za funkcjonowanie podległych mu służb. "Jeżeli będzie odpowiedzialność polityczna, to będę ją ponosił, natomiast jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną, to nie poczuwam się tutaj do odpowiedzialności karnej" - powiedział Cichocki.
"Dostałem polecenie od Tuska"
Przewodnicząca komisji ponowiła pytanie zadane na początku przesłuchania, czy świadek dostał polecenie od premiera Tuska wykonania audytu działań podległych sobie służb i policji po wybuchu afery Amber Gold. Cichocki odpowiedział, że "tak sformułowanego polecenia nie dostał". Przyznał, że inni ministrowie m.in. finansów i sprawiedliwości otrzymali od premiera polecenie przeglądu działań podległych sobie instytucji ws. Amber Gold i wyciągnięcie wniosków systemowych i dyscyplinarnych.Dopytywany przez Wassermann, jakie on sam dostał polecenie odpowiedział: "dostałem polecenie, żeby sprawdzić działanie służb i jednostek, które nadzorowałem". Jak podkreślił, "nie chodziło o audyt w policji".Cichocki zeznał również, że po przekazaniu w maju 2012 notatki przez ABW spotkał się z ówczesnym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem. Jak dodał, rozmawiał również z komendantem głównym policji o wszelkim wsparciu: informacyjnym, przekazaniu materiałów, każdym innym wsparciu, jakiego prokurator będzie potrzebował. "Bo miałem świadomość, że sprawa jest duża, poważna i będzie wymagała dużego zaangażowania" - powiedział.