Niech cię penis boli, gdy uprawiasz miłość - tak najdelikatniej można przełożyć grecką klątwę znalezioną w lipcu w starożytnym Amathus na południowym wybrzeżu Cypru. Zapisano ją na ołowianej tabliczce, jakich w antycznej i rzymskiej Grecji powstawały tysiące. Zawiedzeni kochankowie, zdradzone małżonki czy zazdrośni rywale szukali pomocy magów, którzy oferowali swoje usługi w każdym zakątku śródziemnomorskiego świata. Zaklęcia erotyczne stanowią jedną trzecią zachowanych do naszych czasów tabliczek (najstarsza z greckich inskrypcji nie jest niczym innym: "Ktokolwiek napije się z pucharu Nestora - pożądanie dla pięknie uwieńczonej Afrodyty zaraz go dopadnie"). Cypr jest wyspą bogini miłości. To tu antyczni intelektualiści dopatrywali się jednej z ojczyzn magii, tutaj też - w Amathus, na dnie studni - znaleziono największy zbiór tabliczek magicznych (200), które być może wyszły spod rylca jednego maga w II-III w. n.e. Dziwić może jedynie, że odkryta ostatnio tabliczka powstała w VII w. n.e., kiedy chrześcijaństwo od dawna było religią państwową. Pliniusz Starszy w "Historii Naturalnej" wymienia trzy wielkie szkoły magii. Żydowska, wywodząca się od Mojżesza (co my dziś chętnie łączymy z gnozą), była tysiąc lat młodsza od perskiej, powstałej pod kierunkiem Zaratustry (słowo "mag" pochodzi z perskiego). Najmłodsza była magia cypryjska, ale i tam czarodziejami byli głównie Żydzi i Chaldejczycy. I chociaż "magie narodowe" nie istniały, Cypr rzeczywiście musiał być centrum magii miłosnej, gdyż Józef Flawiusz wspomina, że Feliks, prokurator Judei, wezwał czarodzieja Atomosa z Cypru, by rzucił miłosne zaklęcie na Druzyllę, wnuczkę Heroda. Na magów natknęli się też nawracający Cypryjczyków chrześcijanie. W "Dziejach Apostolskich" opisany jest pojedynek św. Pawła z żydowskim czarownikiem Bar-Jezusem, w którym święty dowodzi wyższości cudu nad magią. Znaleziona w Amathus tabliczka z VII w. jest zatem dowodem na trwałość tradycji. Czy tylko na Cyprze? Brzydsza siostra Badacze zawsze mieli kłopot z magią. Niektórzy twierdzą, że istniała, zanim człowiek ustanowił religię, że jest jej poprzedniczką. Z pewnością jednak nie przestała być uprawiana po jej pojawieniu się. Lepiej zatem powiedzieć, że jest ona starszą, brzydszą i bardziej dziką siostrą, która żyła nadal i przez tysiące lat miała wielu żarliwych wyznawców. Wyprowadziła się tylko ze świątyń swej nabożnej siostry do podziemi i mrocznych zaułków, a że lubiła noc, tajemnicę i dziwaczne szepty, miejsce jej się na tyle spodobało, że funkcjonuje do dziś. Religia ludów archaicznych pełna jest czarów. Kapłan to jednocześnie czarownik i szaman. Zaklina deszcz, niszczy wrogów, rzuca klątwy, a także leczy, przeprowadza inicjacje - mnogość funkcji zależy od ludu i religii, wszędzie jednak są obecne elementy magiczne. Religie starożytne nie pożegnały się z magią. Zwłaszcza egipska. Tajemnicze zaklęcia pokrywały ściany piramid, świątyń i grobowców od momentu, gdy nad Nilem pojawili się faraonowie. - Według Egipcjan zapis imienia i wizerunek człowieka decydowały o jego egzystencji duchowej i fizycznej - mówi egiptolog dr Andrzej Ćwiek z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu. - Magiczną funkcją przedstawień było zapewnienie materializacji osób i zdarzeń, zwłaszcza w życiu pozagrobowym. Stąd tak liczne wizerunki i podpisy, a także niszczenie ich, gdyż wierzono, że uszkadzając portret, realnie szkodzi się tej osobie. Wiarę tę podzielali potem Koptowie i Arabowie.