R. James Woolsey kierował CIA w latach 1993-1995. Jego kolega po piórze, Ion Mihai Pacepa, rumuński oficer wywiadu i dwugwiazdkowy generał w komunistycznej Rumunii, to najwyższy rangą oficer wywiadu bloku wschodniego i urzędnik reżimu komunistycznego, który zdecydował się przejść na stronę Zachodu. Zasiadając razem do pisania o "sekretnej wojnie", jaką ZSRR prowadziło ze Stanami Zjednoczonymi, mieli unikalną perspektywę z dwóch stron żelaznej kurtyny - informuje "New York Post". Autorzy korzystali miedzy innymi z 26 tomów Raportu Komisji Warrena, specjalnej komisji powołanej przez Lyndona B. Johnsona w celu zbadania sprawy zabójstwa Kennedy'ego. Ich zdaniem wiele dowodów jest zaszyfrowanych i dotąd nikt nie docenił ich właściwej roli. Zdaniem Woolsey'a i Pacepa Sowieci zwerbowali Oswalda w 1957 roku, kiedy był żołnierzem piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych służącym w Japonii. Po kilku latach pracy na tajnych misjach - w tym dostarczeniu informacji, które pozwoliły im zestrzelić amerykańskiego pilota Gary'ego Powersa w 1960 roku - został w 1962 roku przydzielony, prawdopodobnie przez samego Chruszczowa, do rozpoczęcia przygotowań do zamachu na prezydenta Kennedy'ego. Człowiek z misją "Chociaż Oswald chciał pozostać w Związku Radzieckim, ostatecznie przekonano go, by wrócił do Stanów Zjednoczonych i zamordował prezydenta Kennedy'ego, którym Chruszczow pogardzał" - piszą autorzy "Operacji Dragon". "Oswald otrzymał... sowiecką żonę i został odesłany do Stanów Zjednoczonych w czerwcu 1962 roku". Wiosną 1963 roku mocodawcy Oswalda mieli zmienić zdanie w sprawie zabójstwa, jednak ich agent nie zamierzał rezygnować - informuje "New York Post". "Oswald wiedział, że to zadanie powierzył mu Nikita Chruszczow, przywódca raju i jego nowego domu - Związku Radzieckiego. Był przekonany, że mu się uda" - piszą autorzy. "W tym czasie jednak KGB i inni przywódcy ZSRR zdali sobie sprawę, że szalone pomysły Chruszczowa przyniosły ich krajowi straszną reputację. Kolejny fałszywy krok w gorącej wodzie kąpanego Chruszczowa mógł wywołać wojnę atomową". Zabić prezydenta i co dalej? Autorzy książki nie przedstawiają żadnego dowodu na to, że padł rozkaz zabójstwa ani nakaz zmiany kursu. Prezentują jednak dowody, często w formie listów czy spotkań Oswalda z agentami KGB, na jego przygotowania do powrotu wraz z rodziną do Związku Radzieckiego po zakończeniu misji. W jednym z takich listów Oswald napisał do ambasady radzieckiej 1 lipca 1963 roku, prosząc o oddzielne wizy dla niego, jego żony i córek. Zdaniem autorów to jasny dowód na to, że chciał upewnić się, że jego rodzina znajdzie się z powrotem w Związku Radzieckim zanim zamorduje prezydenta Kennedy'ego. Dla siebie potrzebował oddzielnej wizy wjazdowej już po wykonaniu zadania. Woolsey i Pacep zwracają także uwagę na to, że po zabójstwie Kennedy’ego ZSRR zaczęło kampanię dezinformacji, która miała odwrócić od Moskwy wszelkie podejrzenia. Pierwszą książkę o zamachu wydano już w 1964 roku. Autor pozycji "Oswald: Zabójca czy kozioł ofiarny?" Joachim Joesten twierdził, że mężczyzna jest prowokatorem FBI i w przeszłości miał związki z CIA. Jego zdaniem Lee Harvey Oswald był pionkiem FBI i amerykańskich nafciarzy, którzy w rzeczywistości stali za zabiciem prezydenta. Woolsey i Pacep podkreślają jednak, że Joesten - amerykański komunista - został zidentyfikowany jako agent służb specjalnych ZSRR. Podobne powiązania miał wydawca książki. - Ostatecznie nie ma wątpliwości, że Lee Harvey Oswald został przeszkolony przez KGB do popełnienia zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy'ego - stwierdzają James Woolsey i Ion Mihai Pacepa. Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ