O przedłużeniu śledztwa w tej sprawie poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski. Śledczy czekają na dane z Egiptu Rzecznik podkreślił, że polscy śledczy nadal czekają na realizację wniosku o międzynarodową pomoc prawną od strony egipskiej. Chodzi o część wyników badań toksykologicznych, które zostały przeprowadzone w Egipcie. - W tej sprawie wniosek został wysłany, a w ostatnim czasie zostało też wysłane ponaglenie do strony egipskiej o jego szybszą realizację - powiedział prok. Czułowski. Dodał, że w ostatnim czasie na polecenie prokuratury Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu weryfikowała też informacje, które docierały do śledczych na temat wydarzeń z 2017 r. - Te informacje były weryfikowane, ale nie potwierdziło się, by którakolwiek miała rzeczywisty związek z prowadzonym śledztwem - powiedział prok. Czułowski. Sprawa śmierci Magdaleny Żuk 27-letnia Magdalena Żuk 25 kwietnia 2017 r. poleciała na wycieczkę do kurortu Marsa-Alam w Egipcie. Po dwóch dniach partnera kobiety, który miał z nią kontakt telefoniczny, zaniepokoiło jej zachowanie, dlatego zaplanował jej wcześniejszy powrót do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia Żuk trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu dowiedział się, że kobieta nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z drugiego piętra szpitala w Marsa-Alam, gdzie przebywała. Śledztwo w tej sprawie prowadziła również egipska prokuratura. Polscy prokuratorzy dysponują materiałem z egipskiego śledztwa. To dokumentacja i opis czynności podjętych przez tamtejsze organy ścigania na miejscu zgonu pokrzywdzonej i w dalszym śledztwie. Chodzi m.in. o protokoły przesłuchania wielu świadków, w tym lekarzy i personelu medycznego szpitala, do którego została przywieziona Magdalena Żuk. W ramach egipskiego śledztwa zostali też przesłuchani funkcjonariusze policji, pracownicy hotelu i biura podróży, w tym rezydent, a także polscy turyści, którzy towarzyszyli Magdalenie Żuk w podróży. Zebrano dowody, przesłuchano 200 osób Również polskie śledztwo obejmuje obszerny materiał dowodowy. Polski prokurator i patomorfolog brali udział w sekcji zwłok przeprowadzonej w Egipcie. Czynność ta była następnie wykonana także w Polsce. Zabezpieczono wiele dokumentów, w tym znajdujących się na elektronicznych nośnikach danych, a także opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej, toksykologii, biologii, informatyki, psychiatrii i psychologii. Przebadano również bagaż pokrzywdzonej, jej telefon komórkowy i uzyskano liczne dane teleinformatyczne. Przesłuchano w charakterze świadków członków rodziny pokrzywdzonej, jej byłych partnerów, znajomych, osoby podróżujące z nią samolotem, a także przebywające z nią w Egipcie - w sumie około 200 osób. Prok. Czułowski wcześniej informował, że w śledztwie biegli psychiatrzy i psycholog przeanalizowali także materiał dowodowy dotyczący nietypowego zachowania pokrzywdzonej podczas podróży i pobytu w Egipcie i jego możliwego podłoża. - Przeprowadzone w toku postępowania przygotowawczego dowody nie wykazały, aby wobec pokrzywdzonej stosowana była przemoc o podłożu seksualnym lub jakakolwiek inna. Nie stwierdzono również, aby mogła ona paść ofiarą procederu handlu ludźmi - mówił wówczas rzecznik. Ustalenia "Interwnecji" ws. Magdaleny Żuk We wrześniu 2019 r. rodzina Magdaleny Żuk zdecydowała się przekazać Interwencji informacje mogące świadczyć o tym, że ich bliska padła ofiarą przestępstwa. Jedną z nich jest raport toksykologiczny potwierdzający obecność narkotyków we krwi młodej Polki. - To są narkotyki grupy Khat. To jakiś egipski narkotyk działający podobnie do tabletki ecstasy. Opisane jest jak wpływają te substancje na ciało człowieka i odpowiada temu zachowanie Magdy. Przez dłuższy czas musiały być jej podawane te narkotyki. Ona miała takie stany, że raz była spokojna, wyciszona, a nagle silna, jak widzimy na nagraniach ze szpitala, że biegnie, chce uciekać. Myślę, że jej organizm nie zadziałał tak, jak oni chcieli - twierdzi Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk. Kolejnym tropem, który zdaniem rodziny Magdy Żuk może wskazywać na to, że dziewczyna padała ofiarą przestępstwa, są dane lokalizacyjne z jej telefonu komórkowego. Wynika z nich, że dzień po przyjeździe jej telefon znajdował się na Morzu Czerwonym, w odległości około 20 km od lądu. - W raporcie z tego, co znaleziono w telefonie Magdy, są lokalizacje: cały jej pobyt odkąd wyleciała, do samej śmierci. Lokalizacje się wszystkie zgadzają, jedna z nich wskazuje, że Magda była na morzu. Pierwszego dnia ta lokalizacja jest. Na pewno nie pływała z telefonem. Musiała być na jakiejś łódce albo jachcie - mówi Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk.