PiS znowu idzie do centrum
Po raz kolejny. Podliczmy wszystkie Jarosławowe marsze od prawej ściany do środka sceny politycznej.
2005 - Jarosław i Lech Kaczyński - celując w centrum - obsadzili najważniejsze stanowiska w państwie. Szybko jednak "centrowy" premier Marcinkiewicz został ze stanowiska wysadzony, a do koalicji dokooptowani mało centrowy Roman Giertych i Andrzej Lepper. Rząd się rypnął.
2007 - PiS, w porównaniu z tym, co się dzieje teraz - bywał mniej więcej w okolicach centrum. Po przegranych wyborach Jarosław Kaczyński jednak nie wytrzymał i mówił o "potężnym froncie" od mordercy Popiełuszki po "Gazetę Wyborczą", pod ktorego naporem musiał się ugiąć.
2010 - Jarosław Kaczyński wyciszony po katastrofie smoleńskiej. Prawie wygrał. Później okazało się, że "był na proszkach", a "wyciszacze" zostali wyrzuceni z partii.
2011 - Wybory parlamentarne. Histeria była po obu stronach, ale Kaczyński - mimo wszystko - próbował jakoś trzymać środek. Dopóki nie wyskoczył ze swoim "a ja wiem coś przerażającego, ale nie powiem" na temat Angeli Merkel, a PO nie dobiło go spotami z rozwrzeszczanymi "obrońcami krzyża" i kibolami.
2012 - Po dwóch latach bujania w histeryczno-spiskowych rewirach i nabijania politycznej kiesy za pomocą tumanienia i przestraszania Rosją, Tuskiem-carskim namiestnikiem i "Komoruskim" Antoni Macierewicz, główny mag, idzie w odstawkę a kosooki i wiecznie niezadowolony rzecznik Adam Hofman zostaje zesłany do Konina i porównany na do widzenia do jarosławowego kota. Co z tego będzie? Zobaczymy.