O możliwym problemie poinformował w mediach społecznościowych dr Bartosz Fiałek.- Dostaję bardzo dużo różnych informacji, ale też próśb o wypowiedzenie się w jakimś temacie. W weekend dostałem wiadomość o możliwym blokowaniu terminów szczepień od naukowca, co - wydaje się - wyklucza możliwość fałszywej wiadomości - mówi lekarz w rozmowie z Interią. W otrzymanym przez lekarza wpisie zawarta jest informacja o tym, że na antyszczepionkowych grupach od tygodni trwa "pełna mobilizacja" - osoby z poszczególnych roczników dopuszczonych do szczepień rejestrują się na szczepienia "tylko po to, żeby zablokować termin i nie przyjść". "Chwalą się między sobą domniemanymi liczbami dawek, które udało się im tym sposobem zmarnować" - czytamy w poście. "Potrzebna reakcja już teraz" Doktor Fiałek zastanawia się, czy proceder - jeżeli jest faktem - odbywa się na skalę masową, czy kończy na kilku osobach nawołujących do blokowania terminów szczepień. - Jednak w obecnej sytuacji epidemicznej w Polsce, nawet jeżeli to tylko jeden sygnał, to tutaj powinny zadziałać instytucje państwowe i dokładnie to zbadać. My na własną rękę, jako pracownicy ochrony zdrowia, nie będziemy prowadzić śledztwa w tej sprawie. Prokuratura ma narzędzia, dzięki którym może sprawdzić, czy takie podżeganie ma miejsce w internecie. W sieci przecież nic nie ginie. Co więcej, trzeba to zrobić teraz, a nie za dwa miesiące, kiedy na przykład okaże się, że trzeba było zutylizować 10 tys. dawek szczepionek. To niedopuszczalne - mówi doktor Fiałek. - Oby to był tylko fałszywy alarm. Mam jednak obawy, że tak wcale nie jest. Jeśli po sprawdzeniu okaże się, że istnieje grupa osób blokująca szczepienia, powinno się wobec nich zastosować co najmniej wysokie kary finansowe - dodaje. - Wchodzimy teraz w szczególną fazę szczepień. Zaszczepiliśmy osoby najbardziej narażone na zakażenie nowym koronawirusem: pracowników ochrony zdrowia, personel pracujący w placówkach medycznych i seniorów. Zaraz będziemy mogli zapisywać wszystkich powyżej 18. roku życia. Wśród nich będzie dużo osób, które wątpią i zastanawiają się, czy należy szczepić. Jeśli więc dochodzić będzie do takich sytuacji, kiedy ktoś blokuje możliwość zaszczepienia się przeciw COVID-19 innej osobie, to może ona niestety całkowicie zrezygnować z wakcynacji. Jeżeli ten proceder okaże się być prawdą i nie zostanie ukrócony, to nigdy nie wrócimy do normalności - podkreśla ekspert. MZ: Skrajnie nieodpowiedzialne działanie O sprawę spytaliśmy Ministerstwo Zdrowia. Rzecznik prasowy Wojciech Andrusiewicz poinformował nas, że resort zna problem z informacji, jakie pojawiają się w mediach społecznościowych. "Obecnie analizowane są kwestie niestawiennictwa. Ministerstwo podkreśla, że jest to skrajnie nieodpowiedzialne działanie. Jednak nie przekłada się ono realnie na funkcjonowanie Narodowego Programu Szczepień. Liczba rezygnacji ze szczepienia w kwietniu oscyluje wokół ok. 1,5 proc. pacjentów ze wszystkich zarejestrowanych. Nie jest to duża skala rezygnacji" - ocenia MZ.Na pytanie, czy niestawiennictwo na szczepienie może być karane, resort odpowiedział, że obecnie nie jest przewidziane wprowadzanie sankcji w tym zakresie. "Wierzymy w odpowiedzialność obywateli za siebie i innych" - dodał rzecznik prasowy. Podkreślono również, że zgodnie z zasadami systemu rejestracji, jedna osoba może mieć zarezerwowany tylko jeden termin wizyty szczepiennej. "Po tym, jak punkt szczepień oznaczy w systemie osobę, która się nie stawiła np. "pacjent nie stawił się" lub "wizyta anulowana" lub sam pacjent anuluje wizytę, to taka osoba może umówić się na nowo" - czytamy w odpowiedzi rzecznika MZ dla Interii. "Potraktować jak terrorystę" Do sprawy możliwego blokowania terminów szczepień odniósł się również ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19 dr Paweł Grzesiowski. "O ile doniesienia o umyślnym blokowaniu slotów na szczepienia potwierdzą się, powinny być surowo ukarane, na równi z usiłowaniem zabójstwa. Konieczne błyskawiczne zmiany przepisów uszczelniające Narodowy Program Szczepień i szybka interwencja policji" - napisał. Były premier Marek Belka również zabrał głos w tym temacie. "Jeśli ktokolwiek organizuje akcje mające na celu blokowanie terminów szczepień, a przez to utrudnia chętnym dostęp do nich, naraża życie i zdrowie obywateli RP. Powinien być, wobec powyższego, traktowany jak terrorysta" - stwierdził. Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ