Rotawirusy stanowią najczęstszą przyczynę ciężkiej, przebiegającej z wysoką gorączką biegunki u dzieci do 5. roku życia. Przenoszone są na rękach lub przez skażone zabawki i inne przedmioty codziennego użytku. Do zakażenia rotawirusowego może dojść także drogą kropelkową. Według danych Narodowego Funduszu Zdrowia w 2018 roku świadczenia z powodu zapalenia jelit wywołanego przez rotawirusy objęły prawie 20 tys. pacjentów. 91 proc. z nich stanowiły dzieci do 9. roku życia. Nie tylko zdrowie W tym tygodniu Główny Inspektorat Sanitarny ogłosił Program Szczepień Ochronnych na 2020 rok. Zabrakło w nim powszechnego szczepienia przeciwko rotawirusom. Wiele wskazuje jednak na to, że nowa szczepionka zostanie wprowadzona do kalendarza szczepień na 2021 rok. - Jestem głęboko przekonany, że z związku z tym, że mamy rekomendację Rady Sanitarno-Epidemiologicznej, to nam się to w najbliższym czasie uda - mówił podczas debaty zorganizowanej przez Forum Ekonomiczne i Główny Inspektorat Sanitarny Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny. Za wprowadzeniem powszechnych szczepień przeciwko rotawirusom przemawiają względy ekonomiczne. W Europie szczepienia te są objęte pełną refundacją w 12 krajach. Z danych statystycznych wynika, że oszczędności wynikające z takich działań profilaktycznych przewyższają koszty ich finansowania przez państwo. Analizy pokazują, że po 2 latach obowiązkowych szczepień przeciwko rotawirusom w budżecie może zostać 107 mln złotych. Skuteczność szczepień utrzymuje się na poziomie 85-98 proc. - średnio tyle zaszczepionych dzieci może uniknąć hospitalizacji z powodu biegunki rotawirusowej. - To jest szczepionka, która daje nie tylko zdrowie. Ta szczepionka daje także szeroko rozumiany rozwój gospodarczy. Ma istotne znaczenie, jeżeli chodzi o to, żeby efektywnie pracować. Wpływa na to, żeby w NFZ-cie zostały pieniądze na rzeczy, które są niezwykle istotne, a których brakuje - mówił Jarosław Pinkas i wspominał o potrzebach finansowych oddziałów pediatrycznych w polskich szpitalach. Koszty pośrednie Skala oszczędności związanych z rozszerzeniem kalendarza szczepień o profilaktykę przeciwko rotawirusom może być większa. Sprawozdawczość dotycząca zakażeń rotawirusowych jest bowiem niepełna. Dane o infekcjach, a co za tym idzie o kosztach ich leczenia, pochodzą tylko ze szpitali. Nikt nie podlicza wydatków na leczenie w domu, ani kosztów nieobecności w pracy. - Nie ma takich badań, które pokazują, ilu rodziców, opiekując się dzieckiem na pediatrii, zachorowało później na zakażenie rota. To są dodatkowe obciążenia systemu, których nie liczymy - mówiła podczas debaty prof. Teresa Jackowska, Konsultant Krajowy w dziedzinie Pediatrii. Jak dodawała nie ma też informacji na temat tego, ile dzieci po wypisaniu z pediatrii i po powrocie do domu choruje na biegunkę rota. - Mamy więc tylko koszty - nazwijmy je w cudzysłowie - "bezpośrednie", ale nie mamy wielu pośrednich. Zwolnienia z pracy rodziców, choroby rodziców i obciążenie systemu, który nie jest policzalny, czyli systemu Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Część osób choruje, nawet nie idąc do lekarza - wyjaśniała prof. Jackowska. Antyszczepionkowcy w odwrocie - Jesteśmy na takim etapie, że wzrosło zaufanie do szczepień - mówił podczas debaty Główny Inspektor Sanitarny, Jarosław Pinkas. Jak podkreślał, za szczepieniami przemawiają nie tylko argumenty medyczne. - Na tym polega zdrowie publiczne, żeby było połączenie między medycyną, gospodarką, ekonomią, naszą przyszłością i wartościami. To jest cały ciąg zdarzeń - wyjaśniał i jak dodawał, osoby które negują zasadność szczepień stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego. Sami przedstawiciele ruchu antyszczepionkowego ponieśli klęskę w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Żaden z kandydatów popieranych przez Stowarzyszenie STOP-NOP nie dostał się do Sejmu ani do Senatu. Jak wyjaśniała przedstawicielka rodziców, Marta Spyrczak nieszczepienie zdrowych dzieci zawęża parasol ochronny nad tymi, które zaszczepione zostać nie mogą, na przykład w związku ze swoją niepełnosprawnością. Takie dzieci są bardziej narażone na zakażenia wirusami. A przenoszeniu niektórych z nich można by zapobiec dzięki szczepieniom. - Nie szczepimy się tylko dla siebie, szczepimy się także dla innych i to być może jest najważniejsza kategoria. Cały czas mówimy o prawach pacjenta, o prawach obywatelskich, ale mamy też obowiązki. Ci którzy postponują tego typu działania są skrajnymi egoistami - podsumował Jarosław Pinkas. d.p.