Z informacji uzyskanych przez amerykańską stację wynika, że kobieta przyleciała do Korei Południowej w 2018 r. Od tego momentu miała nie opuszczać terytorium kraju. Według seulskiej policji kobieta ma podwójne obywatelstwo - koreańskie i nowozelandzkie. Nie ujawniono jednak jej imienia, nie wiadomo też, czy urodziła się w Korei Południowej. Jej dokładna lokalizacja nie jest znana. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-korea-poludniowa,gsbi,4316" title="Korea Południowa" target="_blank">Korea Południowa</a> nie otworzyła własnego śledztwa w sprawie, ale współpracuje z policją z <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nowa-zelandia,gsbi,4263" title="Nowej Zelandii" target="_blank">Nowej Zelandii</a> przez Interpol. Na ten moment śledczy nie potwierdzają informacji uzyskanych przez CNN. Zwłoki w walizkach. Były ukryte przez lata Opinią publiczną w połowie sierpnia wstrząsnęła historia o makabrycznym znalezisku. Rodzina z Auckland wylicytowała na internetowej aukcji magazynowej walizki. Po ich otwarciu okazało się, że w środku znajdują się ludzkie zwłoki. Zobacz też: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-wielka-brytania-cialo-kobiety-znalezione-w-walizce-to-polka,nId,4941008" target="_blank">Wielka Brytania: Ciało kobiety znalezione w walizce. "To Polka"</a><a href="https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-wielka-brytania-cialo-kobiety-znalezione-w-walizce-to-polka,nId,4941008">Brytania: Ciało kobiety znalezione w walizce. "To Polka"</a> Wstępne wyniki sekcji wykazały, że szczątki należały do dzieci między 5 a 10 rokiem życia. Zwłoki przeleżały w walizkach 3-4 lata, co pokrywa się z ewentualną datą przyjazdu poszukiwanej kobiety do Seulu. Trwa ustalanie okoliczności śmierci ofiar. Policja zapewnia, że rodzina, która kupiła walizki nie ma nic wspólnego ze śmiercią dzieci.