Sammy Berko doznał zatrzymania akcji serca podczas treningu. 16-latek wspiął się na szczyt ścianki wspinaczkowej i użył dzwonka, żeby powiadomić o tym fakcie pozostałych. W pewnym momencie jego ciało jednak nagle zwiotczało. - Pozostali nie wiedzieli co się dzieje. Kiedy zobaczyli, że nie reaguje, powoli opuścili go na dół - stwierdziła w rozmowie ze stacją Fox 26 matka chłopca Jennifer. Pracownicy obiektu, ratownicy medyczni i lekarze prowadzili na zmianę reanimację Sammy'ego. Akcja udzielania pomocy 16-latkowi trwała łącznie dwie godziny. Po tym czasie lekarze stwierdzili u chłopca zatrzymanie akcji serca i orzekli zgon. - Zaczęłam do niego mówić. Powiedziałam mu, że bardzo go kocham i przepraszam, że nie wiedzieliśmy jak mu pomóc. Nagle mój mąż wykrzyknął: "O mój boże, on się rusza!" - opisała matka 16-latka. Okazało się, że pięć minut po stwierdzeniu przez lekarzy śmierci klinicznej, serce chłopca zaczęło znowu bić. - To profesjonaliści, którzy robili to przez całe życie i widzieli najgorsze z najgorszych. Przyszli do nas później, żeby powiedzieć, że nigdy nie widzieli czegoś takiego - podkreśliła Jennifer Berko. Stwierdzono u niego śmierć kliniczną. 16-latek oszukał śmierć Lekarze nazwali powrót chłopca do żywych "prawdziwym cudem". Podkreślono, że nastolatek nie tylko oszukał śmierć, ale również nie doznał rozległych obrażeń mózgu. Z powodu braku tlenu, 16-latek cierpiał tylko przez kilka tygodni na problemu z pamięcią. - Nie pamiętam nic z dnia, w którym to się stało. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, jest podpisywanie zgody na ćwiczenia na ściance poprzedniej nocy - podkreślił Sammy Berko. Nastolatek doznał także urazu niedokrwiennego kręgosłupa, przez który stracił czucie w nogach. Chłopiec pracuje już jednak nad nauką ponownego chodzenia. Jego serce przestało bić. Zdiagnozowano u niego rzadką chorobę Sytuacja pomogła odkryć chorobę genetyczną w rodzinie nastolatka. U Sammy'ego oraz matki stwierdzono CPVT, czyli wielokształtny częstoskurcz komorowy zależny od katecholamin. To rzadkie schorzenie wpływające na poprawną pracę serca. Okazuje się, że trzy lata temu CPVT przyczyniło się do śmierci starszego brata nastolatka, Frankiego. Zmarł on w wieku 16 lat po upadku z trampoliny z wysokości 3 metrów na skutek nagłego napadu padaczkowego. Po zdiagnozowaniu choroby przez lekarzy, Sammy oraz jego matka otrzymali dożywotnią receptę na leki zapobiegające zatrzymaniu akcji serca w podobnych przypadkach. 16-latek pracuje obecnie nad powrotem do pełnej sprawności i chodzi na muzykoterapię. - Wiedziałem, że ponowne nauczenie się chodzenia będzie dziwnym, szalonym doświadczeniem, ale z każdym dniem czuję się coraz lepiej! Codziennie uczę się czegoś nowego - podsumował nastolatek.