Zamieszki podczas festiwalu w Niemczech. Starcia z policją

Oprac.: Joanna Mazur
200 osób zatrzymanych, 60 aresztowanych, 22 rannych policjantów - to bilans zamieszek i ataków na funkcjonariuszy, jakie wybuchły w Giessen w Niemczech podczas Festiwalu Erytrei. Portal dziennika "Bild" podaje, że organizatorzy festiwalu są uważani za osoby związane z reżimem erytrejskim. - Tych konfliktów nie można toczyć na niemieckiej ziemi. Nasi policjanci nie są buforem dla konfliktów w krajach trzecich - podkreślił szef MSW Hesji Peter Beuth.

Festiwal Erytrei organizowany jest przez "dyktatorski reżim wojskowy północnoafrykańskiego kraju". Przeciwko temu "festiwalowi wstydu" protestowało ok. 150-200 osób, głównie Erytrejczyków. Niektórzy z nich gwałtownie - podkreślił portal.
Przed godz. 17 policja ogłosiła rozwiązanie zgromadzenia. "Kontrdemonstracja dobiegła końca, ale samo 'święto hańby' trwać będzie jeszcze do niedzieli!" - zauważył "Bild".
Niemcy: Zamieszki w Giessen. Prawie 200 osób zatrzymanych
Jak potwierdziła policja, sytuacja w centrum miasta uspokoiła się po kilku starciach z funkcjonariuszami. Policja skontrolowała setki osób, zatrzymano około 200 z nich, a 60 demonstrantów zostało aresztowanych. Osobom tym zarzuca się m.in. zakłócanie spokoju, agresję, stawianie oporu funkcjonariuszom organów ścigania, uszkodzenie mienia.
Policjanci zabezpieczyli m.in. koktajle Mołotowa i środki pirotechniczne, które miały posłużyć demonstrantom do rzucania w policjantów. 22 funkcjonariuszy zostało rannych w trakcie operacji - poinformowała heska policja.
Porządku podczas demonstracji pilnowało 1000 policjantów. - Istniały bardzo wyraźne przesłanki, że demonstranci specjalnie prowokowali brutalne starcia z policją - stwierdził rzecznik MSW Hesji. - Sytuację udało się ostatecznie opanować dzięki użyciu pałek, gazu pieprzowego i armatki wodnej. Na razie nie wiadomo, ilu demonstrantów zostało rannych - podała policja.
Szef MSW Hesji: Konfliktów erytrejskich nie można toczyć na niemieckiej ziemi
Jak przypomina "Bild", miasto Giessen bezskutecznie próbowało zakazać organizacji kontrowersyjnego festiwalu w tym roku, składając dwie skargi do sądu administracyjnego. W zeszłym roku podczas festiwalu obrażeń doznało 30 osób, a impreza musiała zostać rozwiązana.
W sobotę wieczorem szef MSW Hesji Peter Beuth (CDU) zaapelował do rządu federalnego, by ten wezwał ambasadora Erytrei. - Trzeba wyjaśnić rządowi Erytrei, że konfliktów erytrejskich nie można toczyć na niemieckiej ziemi. Nasi policjanci nie są buforem dla konfliktów w krajach trzecich - podkreślił Beuth.
Przeciwnicy Festiwalu Erytrei w Giessen już wcześniej wzywali do międzynarodowych protestów i ostrych działań przeciwko temu wydarzeniu. - Nasi policjanci stali się celem dla osób szukających przemocy tylko z tego powodu, że chronią prawo do zgromadzeń. Po zapowiedziach nastąpiły ukierunkowane ataki fizyczne - dodał szef MSW Hesji.
Czytaj również: Niemcy: Polka atakowała mężczyzn na dworcu. Szukają ofiar
- Taka eskalacja przemocy poprzez ukierunkowane ataki na nasze służby porządkowe jest nie do przyjęcia. Jest to równoznaczne z atakiem na naszą praworządność. Policja skrupulatnie pracuje nad ustaleniem wszystkich sprawców przemocy, aby wymierzyć im sprawiedliwą karę - oświadczył Beuth.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!