Zamieszki na Białorusi. Centrum Wiasna: Zginęła co najmniej jedna osoba, wielu zatrzymanych
W czasie zamieszek w Mińsku i starć z milicją, do których doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek (9 na 10 sierpnia 2020) po ogłoszeniu wyników badania exit poll po wyborach prezydenckich, zginęła jedna osoba - podała telewizja Biełsat. Potwierdza to Centrum Wiasna, dodając, że w starciach policji z demonstrantami zatrzymano ponad 100 osób.

Według informacji obrońców praw człowieka jedna osoba zginęła po tym, jak w tłum ludzi wjechał pojazd sił milicyjnych. Przyczyną śmierci była rana głowy. Trzy osoby doznały poważnych obrażeń - powiedział prawnik Walancin Stefanowicz z organizacji Wiasna, działającej w Mińsku.
"Co najmniej 120 osób jest zatrzymanych, ale to są dane wstępne" - dodał Stefanowicz. Centrum Wiasna ogłosiło w internecie listę osób zatrzymanych na terenie całej Białorusi, na której jest 140 nazwisk. Jednak zatrzymanych jest o wiele więcej - twierdzą obrońcy praw człowieka.
Państwowy Komitet Śledczy Białorusi poinformował w poniedziałek, że wszczął sprawę karną dotyczącą masowych zamieszek i użycia przemocy wobec przedstawicieli władz.
Wielu z podejrzanych już zatrzymano, ludzie ci znajdowali się w stanie upojenia alkoholowego - oświadczył szef Komitetu Śledczego Iwan Naskiewicz. "Organy ochrony prawa podejmą wszelkie możliwe środki w celu obrony ustroju konstytucyjnego" - ostrzegł.
Biełsat z kolei, informując o śmierci jednej osoby, powołał się na białoruskich blogerów. Mieli oni podawać, że nie żyje jeden z uczestników protestu, który miałby na stałe mieszkać w Gdańsku, a przyjechał na Białoruś, aby zagłosować w wyborach. Nie ma jednak żadnego oficjalnego potwierdzenia tej informacji.
Biełsat informował również, że na jednej ze stołecznych ulic, milicja - jadąc ciężarówką - miała staranować demonstranta protestującego po wyborach. Nie wiadomo jednak, w jakim jest on stanie.
Inne media podawały też, jedna z uczestniczek protestów została ranna w głowę, trafiona gumową kulą.
Według portalu TUT.by do jednego z mieszkań przy ulicy Zasławskiej w Mińsku został wrzucony granat z gazem łzawiącym. Jak podaje Biełsat, "dwóch młodych mężczyzn zostało rannych w pobliżu Narodowego Teatru Opery i Baletu. Jeden z nich doznał obrażeń brzucha, a drugi - nóg. Prawdopodobnie był to efekt wybuchu granatu hukowego w bezpośredniej bliskości protestujących".
Przynajmniej jedną osobę funkcjonariusze OMON-u pobili do nieprzytomności - podaje telewizja.
Zamieszki w Mińsku
Zamieszki w stolicy Białorusi wybuchły po ogłoszeniu wyników oficjalnego badania exit poll, według których w niedzielnych (9 sierpnia) wyborach prezydenckich zwyciężył obecny szef państwa Alaksandr Łukaszenka, uzyskując prawie 80 proc. głosów. Działające w Mińsku centrum praw człowieka Wiasna informuje, że w wyniku starć z milicją zginęła co najmniej jedna osoba. Władze Białorusi utrzymują, że ofiar śmiertelnych nie ma.

















Korespondent Radia Svaboda usłyszał od dyżurnego oddziału ratunkowego, że bez zgody przełożonych nie może udzielać żadnych informacji na temat przywiezionych rannych.
Przypomnijmy, po ogłoszeniu wyników badań exit poll w Mińsku oraz innych miastach na Białorusi na ulice wyszły tysiące zwolenników opozycji. Doszło do starć z milicją. Jak podawano, służby użyły gazu łzawiącego, armatek wodnych, gazu pieprzowego, a także gumowych kul.
Według wstępnych wyników niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka otrzymał 80,2 proc, głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska - 9,9 proc. - poinformowała w poniedziałek Centralna Komisja Wyborcza.
Żaden z pozostałych kandydatów nie uzyskał nawet 2 proc. głosów - podała CKW podczas konferencji prasowej w Mińsku. Frekwencja wyniosła 84,2 proc.
