W rezultacie dwaj pasażerowie ze skradzionymi dokumentami obywateli Austrii i Włoch dostali się na pokład Boeinga 777 lecącego z Kuala Lumpur do Pekinu, który zniknął z radarów 8 marca. "Jeśli Malezja skonsultowałaby się z naszą bazą danych skradzionych lub zaginionych dokumentów podróżnych SLTD, natychmiast wyszłoby na jaw, że dwaj pasażerowie korzystają ze skradzionych paszportów" - podał Interpol. Organizacja podkreśliła, że tylko Malezja jest odpowiedzialna za zaniedbanie. Przed tragicznym zniknięciem lotu MH370 nie przeprowadzili kontroli "Prawdą jest, że w 2014 roku, przed tragicznym zniknięciem lotu MH370 Malaysia Airlines malezyjskie służby imigracyjne nie przeprowadziły ani jednej kontroli paszportów korzystając z bazy danych SLTD" - zaznaczyła organizacja. Oświadczenie Interpolu było odpowiedzią na zarzuty malezyjskiego ministra spraw wewnętrznych Zahida Hamidi, zdaniem którego sprawdzanie bazy danych skradzionych dokumentów znacząco spowalnia pracę służb granicznych. Zahid powiedział, że rejestr ponad 40 mln zaginionych paszportów jest "zbyt wielki" i obciążyłby malezyjski system zarządzania bazami danych. "Żaden kraj nigdy nie powoływał się na zbyt długi czas oczekiwania" W odpowiedzi na oskarżenia Interpol przedstawił statystyki dotyczące korzystania z bazy danych SLTD. USA - według organizacji - korzystają z niej ponad 230 mln razy w roku, Wielka Brytania ponad 140 mln razy w roku, Zjednoczone Emiraty Arabskie ponad 100 mln razy w roku, a Singapur ponad 29 mln razy w roku. "Żaden z nich, ani żaden inny kraj członkowski Interpolu, nigdy nie powoływał się na zbyt długi czas oczekiwania" - dodała międzynarodowa organizacja. Przypomnijmy, że maszyna linii Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknęła z radarów 8 marca. Leciała z Kuala Lumpur do Pekinu. Poszukiwania samolotu wciąż trwają. Początkowo prowadzono je w zupełnie w innym rejonie, choć brano też pod uwagę to, że samolot zboczył z kursu, co ostatecznie potwierdzono. Nie odnaleziono dotychczas żadnego fragmentu zaginionego boeinga, mimo, że satelity kilku państw lokalizowały obiekty unoszące się na powierzchni oceanu, które mogły być szczątkami samolotu. Za każdym razem kierowano w to miejsce okręty i samoloty. Nic jednak z wody nie wyłowiono. Pasażerów lotu MH 370 uznano za zmarłych Obszar, na którym mogą znajdować się fragmenty boeinga, położony jest w odległości 2500 km na zachód od miasta Perth w Australii. To właśnie tam w najbliższych dniach mają zostać przetransportowani członkowie rodzin pasażerów. Linie Malaysia Airlines zapowiedziały wcześniej, że specjalna ceremonia dla rodzin odbędzie się w miejscu katastrofy. Samolot "zakończył lot w wodach Oceanu Indyjskiego Premier Malezji poinformował oficjalnie, że samolot "zakończył lot w wodach Oceanu Indyjskiego, daleko od możliwych lądowisk". Malezyjskie władze tłumaczyły też, że uznały za zmarłych pasażerów lotu MH 370, gdyż samolot miał zbyt mało paliwa, aby móc wylądować bezpiecznie na jakimkolwiek lotnisku. Przeżycie w tych warunkach w wodzie jest niemożliwe. Od zniknięcia samolotu minęło już ponad 20 dni. Na konferencji prasowej w Kuala Lumpur szefowie linii Malaysia Airlines złożyli kondolencje bliskim pasażerów Boeinga 777. Kluczowe jest odnalezienie czarnych skrzynek W tej chwili członków rodzin pasażerów wspiera grupa ponad 700 opiekunów. Linie lotnicze ogłosiły, że będą kontynuowały pomoc finansową dla bliskich ofiar. Tłumaczyły się też z wpadki przy informowaniu rodzin o katastrofie. Część bliskich pasażerów informację o ich śmierci dostała sms-em. Gdyby udało się zlokalizować wrak, to byłby jednak dopiero początek żmudnego procesu wydobywania go z dna oceanu. Kluczowe jest odnalezienie czarnych skrzynek.