"Wystarczy kłamstw". Wielka demonstracja w Moskwie
Były rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin ocenił przed tłumem demonstrujących, że Rosji grozić może rewolucja, jeśli nie dojdzie do dialogu władzy z opozycją. W Moskwie demonstrowało według opozycji 120 tys. ludzi.
- Potrzebna jest platforma dialogu albo będzie rewolucja, jeśli stracimy stojącą przed nami szansę na pokojową zmianę - powiedział.
W demonstracji, zwołanej przez opozycję pod hasłem "O nowe wybory" uczestniczyło - według opozycyjnych źródeł - około 120 tys. ludzi, a według rosyjskiego MSW - co najmniej 28 tys. Wcześniej źródło w organach porządkowych cytowane przez agencję ITAR-TASS mówiło o 20 tysiącach uczestników.
Kudrin, który jesienią odszedł ze stanowiska z powodu konfliktu z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem, wezwał do głębokich reform rosyjskiego systemu wyborczego przed 4 marca, na kiedy to wyznaczono wybory prezydenckie.
Wcześniej w rozmowie z "Echem Moskwy" Kudrin ocenił, że należy żądać dymisji szefa Centralnej Komisji Wyborczej Władimira Czurowa i przeprowadzenia za rok przedterminowych wyborów do Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu).
Właśnie wybory do Dumy z 4 grudnia i zarzuty wobec władz o fałszerstwa podczas głosowania stały się katalizatorem masowych protestów powyborczych, bezprecedensowych w Rosji w ostatnich latach. Sobotnia demonstracja była kontynuacją wielotysięcznej demonstracji, jaka odbyła się w Moskwie 10 grudnia.
Uczestnicy protestów żądają ponownych wyborów, dymisji Czurowa i uwolnienia osób zatrzymanych po poprzednich demonstracjach. Organizatorzy protestu to partie polityczne rozmaitych opcji, stowarzyszenia i organizacje pozarządowe, a także znane osobistości.
Jeden z przywódców protestu, piszący o korupcji znany bloger Aleksiej Nawalny, powiedział - przy aplauzie tłumu - że Rosjanie nie będą dłużej tolerować korupcji. - Widzę tu dość ludzi, żeby już teraz wziąć Kreml, ale jesteśmy ludźmi nastawionymi pokojowo i nie zrobimy tego jeszcze - powiedział.
Organizatorzy demonstracji w Moskwie dostali zezwolenie na przeprowadzenie 50-tysięcznego mityngu na Prospekcie Sacharowa, w rejonie odległym o około 2,5 km od Kremla. Do piątku włącznie, na portalach społecznościowych około 40 tys. osób zgłosiło zamiar przyjścia na demonstrację.
Protesty odbywały się w sobotę w około stu miastach Rosji, a także za granicą. Niektóre z nich, na przykład w Chabarowsku, były mniej liczne niż spodziewali się organizatorzy.
We Władywostoku zatrzymana została jedna osoba.
W Nowosybirsku protestujący przeciwko wynikom wyborów zorganizowali pochód. W części miasta wstrzymano ruch samochodowy. Demonstranci nieśli transparenty z hasłami wzywającymi do przeprowadzenia uczciwych wyborów.
INTERIA.PL/PAP/IAR