Zdaniem Gadowskiego, podane dziś przez media informacje o pierwszym dżihadyście związanym z Polską, który przeprowadził w czerwcu br. samobójczy zamach w Iraku, mają osłonić Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego przed odpowiedzialnością. Według dziennikarza, służby nie kontrolują tego, co się dzieje w kwestii terroryzmu islamskiego w naszym kraju. Jak podaje rozmówca wPolityce.pl, pierwszy polski dżihadysta, walczący w szeregach Państwa Islamskiego, zginął w Syrii, a jego siostra stanęła przed niemieckim sądem za wspieranie IS. Kolejnym Polakiem, który przyłączył się do islamistów, jest Adrian Al. N., z którym Witold Gadowski i Michał Król przeprowadzili wywiad. W rozmowie, opublikowanej w tygodniku "ABC", padły mocne słowa. "Nawróćcie się, póki jest jeszcze czas. Póki nie przyszliśmy do waszych domów, aby sprawdzić, czy jesteście wierni Bogu Jedynemu. Jeśli nie, to zginiecie jak wszyscy niewierni. Takie jest prawo Allaha. My zwyciężymy, dojdziemy do Rzymu i na Placu Świętego Piotra będziemy urządzać masowe egzekucje niewiernych" - zapowiadał Abu Bakr Al Sham (takie nazwisko przyjął mężczyzna). Zdaniem Gadowskiego, Adrian Al. N. w ogóle nie był kontrolowany przez polskie służby, swobodnie poruszał się po terytorium Polski, a potem bez problemów opuścił kraj. Jak powiedział, publikowane przez niego informacje o zagrożeniu ze strony IS dla Polski (np. wspomniany wywiad z polskim dżihadystą), nie służą zastraszaniu opinii publicznej. "Mam informację, że terroryści islamscy szykują się do zakłócenia Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się w Krakowie w 2016 roku" - ujawnił Gadowski. Więcej na wPolityce.pl.