Wielki wyciek danych w Finlandii. Pilny apel do mieszkańców
Dane około 80 tys. uczniów wyciekły z bazy danych urzędu miasta Helsinki. Ujawnione zostały także informacje o ich opiekunach oraz całym personelu urzędów i instytucji, czyli kolejnych 40 tys. osób. Władze fińskiej stolicy wskazały, że "podejrzany ruch w sieci mógł pochodzić z Rosji" i ostrzegły, by zachować czujność, otwierając podejrzane maile.
Wyciek poufnych danych związany jest z włamaniem do systemu informatycznego helsińskiego wydziału oświaty. Chodzi m.in. osobiste numery ewidencyjne, nazwy użytkowników, kontakty e-mail, adresy zamieszkania, a także informacje o opłatach, przyznanych ulgach socjalnych, czy też dane osób będące w rejestrze zastrzeżonym. - Przepraszamy za to. Wyjaśnienie sprawy jest obecnie priorytetem władz miasta - przekazał w poniedziałek burmistrz Juhana Vartiainen.
Po raz pierwszy o możliwym wycieku danych poinformowano na początku maja, a szef miejskiego departamentu cyfryzacji Hannu Heikkinen przekazał wówczas mediom, że "podejrzany ruch w sieci mógł pochodzić z Rosji".
Dane uczniów z Helsinek wyciekły. "Jeden z największych przypadków"
Sprawą zajmują się policja, inspektor ochrony danych osobowych oraz wydział cyberbezpieczeństwa Agencji Infrastruktury i Komunikacji. Władze miasta zleciły mieszkańcom zachowanie "czujności" przy otwieraniu maili pochodzących od nieznanych nadawców.
"Jeden z największych przypadków wycieku danych w historii Finlandii; zważywszy na rozmiar oraz poziom wrażliwości wykradzionych informacji" - pisze we wtorkowym wydaniu "Helsingin Sanomat". "Kto za tym stoi? Haker? Grupa przestępcza, która będzie szantażować? Czy też aktor państwowy" - pyta największy fiński dziennik.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!