W poniedziałek miało miejsce zaprzysiężenie Viktora Orbana na premiera Węgier. Podczas przemawiania w parlamencie Orban oznajmił, że Węgry nie zablokują sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu. Orban wskazał, że widzi przyszłość Węgier w Unii Europejskiej, ale będzie szukać sojuszników, aby doprowadzić do odnowy UE. Jak podkreślił, Węgry nie dlatego należą o UE, że "jest taka, jaka jest, tylko z uwagi na to, jaka mogłaby być". Ocenił przy tym, że Europa nie ma obecnie żadnych narzędzi, by powstrzymać wojnę w Ukrainie. Według niego przywódcy unijni są przekonani, że można Rosję pokonać poprzez sankcje, on sam jednak nie pamięta unijnych ograniczeń, które byłyby skuteczne. Węgry, które dotąd przegłosowały wszystkie pakiety sankcji przeciw Rosji, sprzeciwiają się przyjęciu 6. pakietu w proponowanej przez Komisję Europejską postaci, twierdząc, że stanowiłby on "bombę atomową zrzuconą na węgierską gospodarkę". Orban wyraził w poniedziałek przekonanie, że wojna w Ukrainie będzie jeszcze trwać długo i łączyć się ze stałym zagrożeniem bezpieczeństwa. W jego opinii UE czeka "epoka recesji", związana z rosnącymi cenami energii oraz inflacją. Zapowiedział, że rząd Węgier podejmie we współpracy z Węgierskim Bankiem Narodowym kroki, by ograniczyć inflację. - Zastosujemy ostrożne, ale zdecydowane środki, by uregulować ceny - oznajmił. Spór o ostateczną wersję sankcji Wcześniej szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto w nagraniu na Facebooku krytykował UE za brak "poważnej propozycji w sprawie sankcji". - Komisja Europejska wywołała problem swą propozycją, stąd więc uzasadnione oczekiwanie ze strony Węgier i Węgrów, by także zaproponowała rozwiązanie dotyczące sfinansowania inwestycji i zrekompensowania lub zapobieżenia wzrostowi cen, co wymagałoby już całkowitego zmodernizowania struktury energetycznej Węgier rzędu 15-18 mld euro - oznajmił Szijjarto. Ponieważ - jak zaznaczył - nie sformułowano takiej propozycji rozwiązania i jest mało prawdopodobne, by to nastąpiło, Węgry zaproponowały, by wyjąć spod sankcji transport rurociągami. Dodał, że w sporze dotyczącym sankcji jest element hipokryzji, gdyż propozycja KE przewiduje wielomiesięczny okres przejściowy, a więc nie miałaby na obecnym etapie żadnego wpływu na wojnę w Ukrainie. Szijjarto podkreślił, że przyjęcie propozycji KE oznaczałoby dla Węgier konieczność wydania 500-550 milionów euro na zakłady przetwórstwa ropy i kolejnych 200 milionów na zwiększenie przepustowości rurociągu z Chorwacji na Węgry. Wskazał ponadto, że poza tym sankcje oznaczałyby wzrost cen ropy i gazu na Węgrzech o 55-60 proc., co odbiłoby się także na wszystkich innych cenach.