To, że Viktor Orban i Donald Trump są politycznymi sojusznikami nie jest żadną tajemnicą. Obaj od lat wzajemnie się wspierają i wymieniają komplementami. Nikogo nie powinno więc dziwić, że węgierski premier kibicuje republikaninowi, a nie Joe Bidenowi w nadchodzących wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W jego opinii powrót Trumpa do Białego Domu będzie dobry nie tylko dla Węgier, ale i dla całego świata. Orban uważa bowiem, że Amerykanin może pomóc zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą. Viktor Orban o pokoju w Ukrainie. Wskazał na Donalda Trumpa - Jedyną poważną szansą na pokój jest to, że uda mu się wrócić i zawrzeć pokój - powiedział Orban podczas forum dyplomatycznego w Antalyi, cytowany przez "Associated Press". - W przeciwnym razie wojna między Ukrainą a Rosją będzie długa - dodał. Jak podkreślił, zwycięstwo Trumpa w listopadowych wyborach w Stanach Zjednoczonych "jest warunkiem wstępnym trwałego i szybkiego pokoju na kontynencie europejskim". Pośrednio uderzył także w obecnego prezydenta USA Joe Bidena, stwierdzając, że gdyby to Trump sprawował władzę w ostatnich latach, wojny w Ukrainie dobiegła by już końca. Orban o Trumpie: Dobrze rozumie konflikt w Strefie Gazy W swojej wypowiedzi Orban odniósł się także do trwającego konfliktu w Strefie Gazy. Tym razem jego deklaracje nie były jedna tak śmiałe. Węgierski przywódca zaznaczył, że Trump dobrze rozumie spór izraelsko-palestyński. Następnie przypomniał, że za rządów republikanina doszło do zawarcia tzw. porozumień Abrahamowych, czyli nawiązania relacji dyplomatycznych przez Izrael z kilkoma państwami arabskimi, tj. Bahrajnem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Maroko i Sudanem. - Zrobił coś, co wzbudziło pewną nadzieję - ocenił te działania Orban. Orban planuje wizytę w USA. Spotka się z Trumpem Już wkrótce obaj politycy będą mieli okazje wspólnie omówić swoje wizje na rozwiązanie trwających na świecie konfliktów. Orban ogłosił bowiem, że w nadchodzącym tygodniu poleci do Stanów Zjednoczonych, a dokładniej na Florydę. Na miejscu spotka się z Trumpem, który jest coraz bliżej uzyskania nominacji jako kandydat partii republikańskiej w nadchodzących wyborach prezydenckich. Wszystko wskazuje na to, że w pierwszy wtorek listopada Amerykanie staną przed tym samym wyborem, co cztery lata wcześniej. To, czy wybiorą na swojego przywódcę Donalda Trumpa czy Joe Bidena wpłynie nie tylko na postawę Waszyngtonu wobec wojny w Ukrainie, ale także inne kwestie, jak współpraca w ramach NATO, czy polityka klimatyczna. Swoim piątkowym przemówieniem Viktor Orban dał jasny sygnał, po której ze stron on się opowiada. Źródło: "Associated Press" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!