Przebywający z wizytą w Chinach nowy sekretarz stanu USA John Kerry spotkał się z chińskimi przywódcami, by nakłaniać ich do wywarcia nacisku na Pjongjang (Phenian), którego Pekin jest głównym sojusznikiem, by Korea Północna powstrzymała agresywną retorykę i powróciła do rozmów na tematy nuklearne. John Kerry i czołowy chiński dyplomata, doradca rządowy Yang Jiechi, podkreślili w sobotę zaangażowanie w denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego, co jest krańcowo ważne dla stabilności tego regionu. Yang zapowiedział współdziałanie w tej sprawie z USA i innymi państwami uczestniczącymi w sześciostronnych rozmowach na temat programu nuklearnego Korei Północnej. Rozmowy te od kilku lat pozostają w impasie. Goszczący w Pekinie Kerry został także przyjęty przez prezydenta Chin Xi Jinpinga. Nazwał to spotkanie "konstruktywnym i skierowanym ku przyszłości", lecz nie podał żadnych szczegółów. Premier Chin Li Keqiang powiedział Kerry'emu, że potęgujące się napięcie na Półwyspie Koreańskim nie leży w niczyim interesie. W wypowiedzi, którą przekazała telewizja państwowa, chiński premier oświadczył, że za utrzymanie pokoju i stabilności w regionie muszą być odpowiedzialne wszystkie strony i to one ponoszą odpowiedzialność za następstwa. To, jak pisze Reuters, było aluzją do ćwiczeń wojskowych USA i Korei Południowej, na które Pekin patrzy niechętnie. Jadąc do Pekinu, John Kerry nie ukrywał, że pragnąłby, aby Chiny zajęły bardziej aktywne stanowisko wobec Korei Północnej, która w ostatnich tygodniach mnoży groźby ataku na Stany Zjednoczone i ich sojuszników, w tym przede wszystkim Koreę Południową.