Uratował małego łosia przed niedźwiedziem. Pracodawca postanowił go zwolnić

Oprac.: Karolina Głodowska
Kanadyjczyk, podczas podróży służbowej, uratował małego łosia przed niedźwiedziem czarnym. Zabrał zwierzę do samochodu, a następnie znalazł mu profesjonalną opiekę. O wszystkim poinformował swojego pracodawcę, jednak okazało się, że nie może liczyć na wyrozumiałość. Mężczyznę zwolniono, bo jego działanie "stało w sprzeczności z wartościami firmy dotyczącymi dzikiej przyrody".

Mężczyzna, poruszony losem, który spotkał młodego łosia, postanowił opisać wszystko w mediach społecznościowych.
Uratował cielę łosia przed niedźwiedziem. Szokujące działanie pracodawcy
Mark Skage zauważył małego łosia, gdy podczas podróży służbowej wracał do centrum miasta. W pewnej chwili na poboczu autostrady zobaczył małe zwierzę, a zaraz potem zorientował się, że niedaleko stoi niedźwiedź czarny.
Cielę łosia podeszło do auta i próbowało wejść do kabiny. "Wtedy podjąłem decyzję, że muszę mu pomóc" - napisał na Facebooku Skage. Z kolei w rozmowie z CBC przyznał, że nie mógł przeciwstawić się niedźwiedziowi, więc zdecydował, że pomoże potrzebującemu cielęciu.
Mężczyzna podkreślił, że wie, iż zabieranie dzikich zwierząt i przewożenie ich jest nielegalne, ale zwrócił uwagę, że zrobił to, by uratować łosiowi życie.
Kanadyjczyk wsadził zwierzę do samochodu i pojechał do miasta, by poszukać pomocy. W międzyczasie skontaktował się z przełożoną i powiadomił ją o sytuacji. Mały łoś trafił pod opiekę jednej osoby "o wielkim sercu", a kilka dni później przewieziono go do specjalnego ośrodka.
Uratował dzikie zwierzę. Pracodawca postanowił go zwolnić
"Wszystko skończyło się dobrze, prawda? Nie" - zaznaczył rozgoryczony pracownik firmy AFD Petroleum, który uratował małego zwierzaka. Okazało się, że jego działanie stoi w sprzeczności z wartościami pracodawcy i polityką dotyczącą dzikiej przyrody.
Według AFD Skage powinien zadzwonić do służb i wezwać na miejsce profesjonalną pomoc. Prezes firmy Dale Reimer przekazał CBC, że zachowanie takie naraziło pracownika na niebezpieczeństwo, a potencjalnie zaszkodziło także zwierzęciu.
Koniec końców dostawca paliw AFD Petroleum zdecydował o rozstaniu się z pracownikiem. "Pozwolono mi odejść, bo uznano to za najlepszą opcję" - przekazał Kanadyjczyk.W swoim wpisie podkreślił z rozczarowaniem i sarkazmem, że wie teraz, iż dla jego firmy wylewanie na ziemię paliwa jest w porządku, ale pomaganie dzikim zwierzętom i przyrodzie już nie.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!