"Tak" dla niepodległego Kosowa
Kosowo musi być niepodległym państwem i administracja USA powinna twardo przeciwstawić się w tej sprawie ewentualnej opozycji ze strony Rosji - uważa dziennik "Washington Post".
- Zawsze było oczywiste, jakie musi być trwałe rozwiązanie: uznanie Kosowa jako niepodległego kraju z zapewnieniem ochrony jego serbskiej mniejszości - pisze gazeta w piątek w komentarzu redakcyjnym nawiązującym do ogłoszonego tego dnia planu specjalnego wysłannika ONZ ds. Kosowa Marttiego Ahtisaariego.
Zgodnie z tym planem, Kosowo otrzymałoby prerogatywy przysługujące niepodległym państwom, jak prawo przystąpienia do ONZ i innych organizacji międzynarodowych, co zatwierdziłaby rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ, nie wspominająca jednak explicite o niepodległości Kosowa.
Po uchwaleniu tej rezolucji, zdominowany przez Albańczyków rząd Kosowa może ogłosić niepodległość, która - jak przewiduje "Washington Post" - będzie szybko uznana przez USA i większość państw europejskich.
Dziennik obawia się jednak, że Rosja może zawetować taką rezolucję, albo przyjąć ją i cynicznie użyć jej jako precedensu dla uznania niepodległości popieranych przez Moskwę separatystycznych regionów w Gruzji (Abchazji i Osetii Południowej) czy w Mołdawii (Republice Naddniestrzańskiej).
Tu właśnie potrzebna jest stanowczość USA. Administracja Busha uniknęła już reakcji na liczne rosyjskie prowokacje w ostatnich miesiącach, np. sprzedaż rakiet przeciwlotniczych Iranowi - pisze gazeta.
Jeżeli Putin zdecyduje się robić problemy z Kosowem, Stany Zjednoczone będą musiały dać temu odpór, albo porzucić sojuszników, których popierały: Albańczyków z Kosowa czy liberalno- demokratyczny rząd Gruzji. Administracja powinna teraz jasno dać do zrozumienia, że nie będzie chwiejna - konkluduje "Washington Post".
INTERIA.PL/PAP