Boeing 777 linii lotniczych Emirates wystartował z lotniska w Atenach w czwartek około 17:30 lokalnego czasu. Początkowo lot do Nowego Jorku przebiegał spokojnie - do czasu, aż załoga maszyny dowiedziała się, że wśród 246 lecących nią osób znajduje się "podejrzany pasażer". Samolot zdążył już dotrzeć nad Sardynię. Ogłoszono alarm terrorystyczny. Jednak do czasu, aż w wieży kontroli lotów zapadła decyzja o powrocie boeinga do stolicy Grecji, wykonywał on kółka nad włoską wyspą - podała telewizja Sky TG24. Nietypowe "zachowanie" maszyny wzbudziło ciekawość, ale i niepokój w sieci. Spekulowano, iż samolot ktoś porwał - w "tradycyjny" sposób, przejmując kontrolę nad kokpitem, albo zdalnie, paraliżując działanie pokładowych komputerów. Po godz. 21 czasu polskiego lot na stronie FlightRadar24 śledziło ponad 17 tysięcy internautów. Boeing leciał tylko nad morzem. Później pasażerowie przeszli kontrole W powietrze poderwały się dwa greckie F-16, które eskortowały boeinga do Aten. Pilotom cywilnej maszyny nakazano lecieć wyłącznie nad morzem - miał zakaz wlatywania nad ląd. Stało się tak, aby uchronić zabudowania w przypadku, gdyby wojskowe myśliwce musiały wystrzelić pociski - przekazał portal sardiniapost.it. Po wylądowaniu maszynę i pasażerów poddano na nowo rygorystycznym kontrolom bezpieczeństwa. "Podejrzanego" podróżnego zatrzymano, lecz służby nie ujawniają, dlaczego miał być niebezpieczny. Zdecydowano również o wstrzymaniu innego lotu - z Aten do Dubaju. Zaplanowano też, że podróżni, którzy kupili bilety na feralny lot liniami Emirates, polecą do Nowego Jorku w piątek po południu.