Szwajcarzy przecierają oczy. I pokazują w górę. "Widzi to pani?"
- Widzi pani te góry? Tam powinien być śnieg, nie tylko na szczytach - tłumaczy mi recepcjonista z hotelu w Mürren w szwajcarskich Alpach. Widok z okien zapiera dech w piersiach. Dlatego przyjeżdża tu masa turystów. Z tą różnicą, że przyjezdni dwie, trzy dekady przede mną widzieli ośnieżone góry, a ja już głównie skałę, poniżej zaś piękne alpejskie łąki. Na Schiltorn, czyli niemal trzech tysiącach metrów, jest 8 stopni Celsjusza. Śniegu brak.

Kilka dni temu rozpuszczający się lodowiec koło szczytu Matterhorn odkrył szczątki niemieckiego alpinisty, który zaginął 37 lat temu. Znalezisko, na które trafiło 12 wspinaczy, znów rozbudziło dyskusję o zmianach klimatycznych.
"Analizy DNA potwierdziły, że to niemiecki alpinista, który w momencie śmierci miał 38 lat" - poinformowała lokalna policja w Valais. Jego zaginięcie zgłoszono we wrześniu 1986 roku, kiedy nie wrócił ze wspinaczki.
Topniejące lodowce odkryły już niejedno ciało. W 2015 r. po dekadach topiący się lód wydobył szczątku dwóch japońskich wspinaczy, którzy zaginęli w latach 70. w czasie burzy śnieżnej.
W zeszłym roku w Szwajcarii roztopiło się najwięcej pokrywy lodowej w historii - 6 procent.

Lipiec 2023 najgorętszy w historii
Carlo Buentempo z Europejskiego Centrum Średnioterminowych Prognoz ma tylko niepokojące dane. - Pierwsze trzy tygodnie lipca były najcieplejszym okresem w historii pomiarów, chodzi nie tylko o Europę, a dane globalne - poinformował. Naukowcy twierdzą, że te dane są prawdopodobnie bezprecedensowe w historii na przestrzeni kilku tysięcy lat. I to nie koniec.
Zjawisko La Nina, co oznacza ochłodzenie mas powierza, zakończyło się. "Teraz obserwujemy warunki El Nino na Pacyfiku (co przynosi wyższe temperatury), przewidujemy, że w ciągu najbliższych pięciu lat będziemy świadkami najcieplejszego roku w historii" - alarmuje centrum w oświadczeniu.
To się dzieje na naszych oczach. Każdy 50-letni Szwajcar może przypomnieć sobie, jak wyglądały Alpy, gdy był dzieckiem i porównać do warunków teraz.
Pomiary mówią jasno - w porównaniu do lat 70. w Alpach jest teraz o 37 dni mniej z pokrywą śnieżną w skali roku. Śnieg spada 12 dni później niż pół wieku temu i wraz z cieplejszą wiosną znika 25 dni wcześniej niż w latach 70. Dotyczy to terenów między 1100 a 2500 metrów nad poziomem morza. To dane naukowców z Uniwersytetu Neuchâtel.

Pokrywa śnieżna Alp w ciągu ostatniej dekady zmniejszyła się o 30 procent. Zdaniem dr Heîdi Sevestre, która specjalizuje się w zmianach, jakie dotykają lodowce w Europie, ocieplenie następuje dwa razy szybciej niż w innych częściach świata. - Przyszłość lodowców jest w rękach człowieka - alarmuje.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ruch Meghan może rozbić bank. Padają niebotyczne kwoty
W Himalajach lodowce mogą zniknąć przed końcem tego stulecia, w Europie jeszcze szybciej.
Lodowce zasilają w wodę główne rzeki Europy, bez tego wszystkim grozi susza, w konsekwencji - głód.

Pierwszy raz w historii na ponad 4000 m wiosną nie spadł śnieg. To oświadczenie organizacji GLAMOS, która zajmuje się monitorowaniem pokrywy lodowej w Alpach. Matthias Hus z GLAMOS już w kwietniu na Twitterze pisał: "Niedobrze to wygląda". Są lodowce w Szwajcarii, które w ostatniej dekadzie straciły ponad 40 procent pokrywy śnieżnej.
To nie jest powód do radości
Z powodu topniejących lodowców w Alpach w ostatnim wieku powstało 1200 jezior, woda spłynęła do niższych górskich pasm. 180 nowych zbiorników powstało w czasie ostatnich 10 lat. Jednocześnie Szwajcarzy cierpią z powodu braku śniegu. Wiosną nie ma przez to naturalnego systemu nawadniania hal.
- Ta zielona trawa, na której pasą się krowy, jest tak malownicza dlatego, że się ją codziennie podlewa - mówi Interii Heîdi - właścicielka hoteliku koło Sankt Moritz oraz stada krów.
Zwierzęta, te słynne szwajcarskie krowy z przywiązanymi dzwoneczkami, całe lato, aż do października są w górach. Tam też co wieczór są dojone i przeprowadzane na kolejne pastwiska. - Gdybyśmy nie podlewali hal, nie byłoby słynnych serów czy czekolad - dodaje Heîdi.
