Śmierć Polaków na Wyspach. Z domu dzwoniono na policję, ta nie zareagowała

Oprac.: Karolina Głodowska
Godzinę przed tym, jak brytyjscy funkcjonariusze odnaleźli ciała 45-letniego Polaka, jego córek i 36-letniej kobiety, mężczyzna telefonował z ich domu na policję. Służby jednak nie zareagowały, a na miejscu tragedii pojawiły się dopiero po kolejnym telefonie - ten wykonał zaniepokojony sąsiad.

Ciała 45-letniego Polaka, jego dwóch kilkuletnich córek i 36-letniej kobiety policja znalazła w piątek w jednym z domów w Costessey w angielskim hrabstwie Norfolk. W piątek rano służby zawiadomił jeden z zaniepokojonych sąsiadów polskiej rodziny.
- Sekcja zwłok pozwoli ustalić przyczyny śmierci - poinformował Chris Burgess z policji hrabstwa Norfolk. Policja podkreślała jednak, że wciąż nie wiadomo, co doprowadziło do tragedii.
Wielka Brytania: Nowe informacje ws. śmierci polskiej rodziny
Z przedstawianych przez brytyjskie media ustaleń wynika, że właścicielem domu, w którym dokonano odkrycia, był 45-letni Polak, inżynier Bartłomiej K., który przeprowadził się do Wielkiej Brytanii 20 lat temu. Matka dziewczynek od kilku miesięcy miała nie mieszkać już w tej lokalizacji. Potwierdzono jednak, że znalezione osoby to członkowie jednej rodziny.
Media informowały także o ostrym narzędziu, które znaleziono w pobliskim lesie, jednak policja ostrzegała, że na tym etapie nie potwierdzono, że przedmiot ma związek z tym, co wydarzyło się w Costessey.
Śmierć polskiej rodziny na Wyspach. Tajemniczy telefon na policję
Prócz tego ustalono, że funkcjonariusze interweniowali niedawno w domu 45-latka. Powodem było zaginięcie mężczyzny, którego ostatecznie odnaleziono w okolicy - relacjonował dziennik "Daily Mail".
Brytyjskie media poczyniły kolejne ustalenia. Godzinę przed tym, jak służby odkryły ciała, na policję dzwonił mężczyzna - właśnie z tego domu. Wtedy funkcjonariusze mieli jednak nie zareagować i nie wysłali pod wskazany adres żadnego wsparcia - donosi "The Guardian". Policja wyruszyła na miejsce dopiero po wspomnianym zawiadomieniu sąsiada.
W najbliższych dniach zaplanowano sekcje zwłok, choć policja potwierdza, że u wszystkich członków rodziny "stwierdzono obrażenia".
Źródła: "Daily Mail", "The Guardian"
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!