Rosja: Zawieszenie udziału w CFE to sygnał dla Zachodu
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Kislak oświadczył w parlamencie, że zawieszenie przez Rosję udziału w Traktacie o Ograniczeniu Sił Konwencjonalnych w Europie (CFE) to "poważny sygnał" dla Zachodu.
Wiceminister podkreślił przy tym, że Rosja nie chce konfrontacji z Zachodem.
- Dziś naszym celem jest nadanie sygnału, poważnego sygnału, naszym zachodnim partnerom, że sprawy nie mogą wyglądać w ten sposób - powiedział Kislak w Dumie Państwowej, niższej izbie rosyjskiego parlamentu.
- Jesteśmy gotowi do pracy z nimi, aby rozwiązać te problemy, lecz jeśli nie (dojdzie do tego), zawiesimy nasze zobowiązania wobec traktatu - zaznaczył wiceminister.
- Nasza decyzja nie ma na celu konfrontacji, ale coś przeciwnego - dodał.
Traktat, ograniczający liczbę samolotów bojowych, czołgów i innej konwencjonalnej broni ciężkiej w Europie, został podpisany w 1990 roku i zmodyfikowany w 1999 roku, by uwzględnić zmiany, jakie zaszły po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku.
Prezydent Władimir Putin podpisał w połowie lipca dekret w sprawie zawieszenia uczestnictwa Rosji w CFE. Zgodnie z zapisami traktatu, sygnatariusze muszą powiadomić inne państwa członkowskie o zamiarze zawieszenia w nim udziału na 150 dni przed tym, zanim faktycznie zacznie ono obowiązywać.
Kislak tłumaczył, że do zawieszenia udziału Rosji w traktacie o CFE dojdzie 12 grudnia, kiedy wygaśnie formalny okres wypowiedzenia.
Rosja ratyfikowała zmodyfikowaną wersję, natomiast USA i inne państwa NATO wstrzymały się z tym, żądając, by najpierw Moskwa wycofała wojska z byłych republik radzieckich - Mołdawii (Naddniestrze) i Gruzji. Strona rosyjska twierdzi, że żądanie to nie ma związku z CFE.
Moskwa wśród swych zarzutów wymienia rozszerzenie NATO do granic Rosji, instalację baz amerykańskich w Bułgarii i Rumunii, a także brak ratyfikacji zmodyfikowanego CFE z 1999 roku.
NATO wyraziło rozczarowanie decyzją Kremla.
INTERIA.PL/PAP