Rosja na wojennej ścieżce z kolejnym krajem. "Dolewanie oliwy do ognia"
Rośnie napięcia na linii Moskwa - Baku. Po serii aresztowań Rosjan w Azerbejdżanie, Kreml zapowiada reakcję i żąda od prezydenta Alijewa powrotu do "poziomu strategicznego sojuszu". Jednocześnie, standardowo dla tamtejszej propagandy, do gry włączani są Ukraińcy.

Kryzys dyplomatyczny w relacjach Rosji i Azerbejdżanu ma swój początek 30 czerwca, kiedy to władze w Baku poinformowały o przeprowadzeniu operacji w biurze rosyjskiej agencji informacyjnej Sputnik. Na miejscu zatrzymano kilka osób, w tym szefa redakcji Igora Kartawykha i redaktora naczelnego Jewgienija Biełousowa.
Dzień później Sąd Rejonowy Sabail w Baku zdecydował o aresztowaniu na okres czterech miesięcy ośmiu innych obywateli Rosji, którzy podejrzewani są o tranzyt środków odurzających z Iranu, a także oszustwa internetowe.
Relacje Rosji i Azerbejdżanu. Kreml zapowiada "obronę interesów" swoich obywateli
Zdaniem kremlowskich władz działania podejmowane przez azerbejdżańskie służby to poważne nadszarpnięcie sojuszniczych relacji łączących Rosję i Azerbejdżan.
- Wzywamy stronę azerską do podjęcia działań w celu powrotu do poziomu stosunków międzypaństwowych, które są sformułowane w oficjalnych dokumentach (…) Przypomnę, że jest to sojusz strategiczny - oświadczyła rzecznik rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa, dodając, że władze w Baku "podjęły znaczną liczbę prowokacyjnych kroków".
Podobny głos popłynął także z otoczenia Władimira Putina. Rzecznik rosyjskiego przywódcy Dmitrij Pieskow stwierdził w trakcie briefingu prasowego, że Moskwa będzie "bronić uzasadnionych interesów swoich obywateli", którzy zostali zatrzymani w Azerbejdżanie.
Urzędnik podkreślił, że działania podjęte zostaną za pośrednictwem "kanałów dyplomatyczny" i wykorzystane zostaną w tym celu "wszystkie dostępne środki".
Napięcie na linii Baku - Moskwa. Rosjanie zrzucają winę na Kijów
Standardowo dla rosyjskiej machiny propagandowej, Moskwa szybko znalazła winnych obecnej sytuacji. Zdaniem Dmitrija Pieskowa kryzys w relacjach z Azerbejdżanem podsycany jest przez Ukrainę.
Dowodem ma być wtorkowa rozmowa telefoniczna prezydentów, Wołodymyra Zełenskiego z Ilhamem Alijewem.
- Ukraina zrobi wszystko co możliwe, aby dolać oliwy do ognia, sprowokować stronę azerską do kontynuowania emocjonalnych działań. To bardzo łatwe do przewidzenia. Rosja nigdy nie groziła i nie grozi Azerbejdżanowi - przekonywał rzecznik prezydenta Rosji.
- Reżim kijowski będzie analizował te wszystkie informacje na wszelkie możliwe sposoby, aby wywołać dalsze napięcia - podsumował.