Przeżywał horror w oranżerii. Nagle do środka weszły żona z córką
Niebezpiecznie zdarzenie w Wielkiej Brytanii. Trzymetrowy pyton zaatakował mieszkańca Bishopstoke. Jak opisuje mężczyzna, gad ranił go w rękę i przyparł do ściany, gdy w pomieszczeniu pojawiły się jego żona z córką. Dzięki ich inicjatywie wąż uciekł, a w pościg za nim ruszyły odpowiednie służby.

Do zdarzenia w Bishopstoke w Wielkiej Brytanii doszło końcem lipca, jednak brytyjskie media dopiero teraz zajęły się historią Roba Byrne.
Jak informuje BBC, mężczyzna cudem przeżył atak trzymetrowego pytona. Według relacji mężczyzny kończył on porządki w oranżerii i już zbierał się do wyjścia, gdy zauważył ruch za jedną z żaluzji.
Wielka Brytania. Trzymetrowy pyton zaatakował mężczyznę
Można powiedzieć, że Roba Byrne uratowała m.in. jego błyskawiczna reakcja. Pyton siatkowy w ułamku sekundy rzucił się na mężczyznę i ranił go w rękę.
- Jego kły rozcięły moje ramię do krwi - mówi mieszkaniec Bishopstoke. Jak dodaje, kły gada wbiły się w jego rękę oraz koszulkę.
- Kiedy go odepchnąłem, cofnął się do połowy oranżerii, ale tym samym przyparł mnie do ściany. Tak jakby machał i na mnie patrzył - wspomina Rob Byrne.
Mężczyzna przyznaje, że z opresji uratowały go żona z córką. Kobiety zaalarmowane hałasem wbiegły do oranżerii, a gdy zobaczyły trzymetrowego pytona, zwyczajnie zaczęły krzyczeć z przerażenia.
Atak pytona w Wielkiej Brytanii. Mężczyznę uratowały żona z córką
- To musiało go przestraszyć, ponieważ po chwili powoli wyśliznął się z powrotem przez okno - podkreśla Brytyjczyk.
Za "wystraszonym" gadem ruszył pościg. Odpowiednim służbom w krótkim czasie udało znaleźć się pytona siatkowego, który umieszczony został w Krajowym Centrum Opieki nad Gadami. Zdjęcia węża, a także akcji ratunkowej i poszukiwawczej można znaleźć TUTAJ.
Jak dowiadujemy się z tekstu, właściciel nie zgłosił się po gada. Służby zaznaczają przy tym, że "znalezienie trzymetrowego pytona jest naprawdę niezwykłe". Chris Newman z Krajowego Centrum Opieki nad Gadami podkreśla, że zazwyczaj do jego ośrodka trafiają węże o długości od 1 do 1,5 metra długości.
Mężczyzna apeluje przy tym do osób, które decydują się na zakup i opiekę nad tymi gadami, by "przemyślały dokładnie taką decyzję". - Węże to artyści ucieczki. Wystarczy, że odwrócisz się na chwilę, a wąż zniknie - tłumaczy Newman.
Źródło: BBC
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!