Wczoraj senegalscy żołnierze, wchodzący w skład regionalnego korpusu interwencyjnego, wkroczyli do Gambii, aby zmusić dotychczasowego prezydenta Yahyę Jammeha do przekazania władzy Adamie Barrowowi, który zwyciężył w wyborach prezydenckich w grudniu.Korpus ekspedycyjny Zachodnioafrykańskiej Wspólnoty Gospodarczej (ECOWAS) został już wcześniej rozmieszczony przy gambijskiej granicy, ale czekał na uzyskanie mandatu od Rady Bezpieczeństwa ONZ. Reuters zauważa, że formalne zatwierdzenie przez Radę zbrojnej interwencji w Gambii nie jest wymagane, ponieważ o pomoc ECOWAS poprosił sam Barrow. Prezydent nie chce ustąpić Barrow, kandydat gambijskiej opozycji, nieoczekiwanie wygrał wybory prezydenckie 1 grudnia i w czwartek został zaprzysiężony na prezydenta. Z powodu protestów Jammeha, który kontestuje wynik grudniowych wyborów i we wtorek ogłosił w kraju stan wyjątkowy, inauguracja odbyła się w gambijskiej ambasadzie w Senegalu. Jammeh, który Gambią rządził twardą ręką od 1994 roku, początkowo zaakceptował swoją porażkę w wyborach prezydenckich, ale później, powołując się na błędy komisji wyborczej, zażądał unieważnienia i powtórzenia wyborów. We wtorek ogłosił w kraju trzymiesięczny stan wyjątkowy, by dać Sądowi Najwyższemu czas na rozpatrzenie jego skargi wyborczej. Kadencja Jammeha wygasła w środę o północy; od tego czasu nie pojawił się publicznie. Licząca 2 mln mieszkańców Gambia, dawna kolonia brytyjska i obecnie najmniejszy kraj afrykański, jest też według ONZ jednym z 20 najbiedniejszych krajów świata.