"Polska znów kwestionuje traktat UE"
"Tydzień po porozumieniu Polska znów kwestionuje traktat UE" - napisał w sobotę największy niemiecki dziennik opiniotwórczy "Sueddeutsche Zeitung".
- Premier Kaczyński chce móc przez dwa lata blokować decyzje podejmowane większością głosów. Bruksela odrzuciła ten postulat - czytamy w materiale opublikowanym na pierwszej stronie sobotniego wydania gazety.
"SZ" zwraca uwagę, że także inne rządy oraz Komisja Europejska odrzuciły polskie żądanie. We wnioskach ze szczytu nie ma żadnych obietnic - pisze gazeta. Zdaniem anonimowych dyplomatów, nikt nie rozmawiał o tym z Niemcami, którzy w tym półroczu kierują pracami Unii.
Przeciwny polskim postulatom jest także niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier. "Podstawą Konferencji Międzyrządowej jest mandat uchwalony na szczycie w Brukseli. Z naszego punktu widzenia zawiera on wystarczające odpowiedzi na wszystkie pytania" - powiedział rzecznik.
Pytany w piątek, czy Polska będzie żądać renegocjacji, premier RP powiedział, że "umowy zostały zawarte, chodzi tu tylko o to, żeby wszystko zostało odpowiednio zapisane". Wcześniej szef rządu poinformował, że w traktacie reformującym Unię znajdzie się zapis o możliwości odwlekania decyzji Rady UE zgodnie z tzw. kompromisem z Joaniny, nawet do 2 lat. Obecnie mechanizm ten umożliwia odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas", co w praktyce oznacza od 3 do 6 miesięcy.
"SZ" informuje w tym kontekście o wizycie krajowego premiera Nadrenii Północnej-Westfalii Juergena Ruettgersa w Polsce. Polityk CDU spotkał się w piątek w Warszawie z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Jak twierdzi Ruettgers, polski premier mówił mu o "potrzebie poprawek". Ruettgers ostrzegł go, że ta inicjatywa doprowadzi Polskę do izolacji w Europie - czytamy w "SZ".
Gazeta przypomina przy okazji, że rząd w Warszawie już przed szczytem w Brukseli wywołał niezadowolenie innych krajów UE przez swoje "ostre wypowiedzi, ciągłe grożenie wetem i chaotyczny styl prowadzenia negocjacji". Gazeta powołuje się na opinię premiera Luksemburga Jeana-Claude'a Junckera, który mówił we Brukseli o polskim "narcyźmie".
W osobnym komentarzu, podsumowującym niemieckie dokonania w UE w tym półroczu, autor podkreśla, że kompromis zawarty z Polską i Wielką Brytanią na szczycie w Brukseli był "ceną, którą należało zapłacić". Błędem byłoby jednak pozwolić na to, by te dwa kraje wyznaczały w przyszłości tempo rozwoju Unii. Komentator ocenił pozytywnie decyzję Merkel o tym, by w decydującym momencie rozmów w Brukseli zagrozić podziałem Wspólnoty (Merkel zagroziła, że Konferencja Rządowa zostanie zwołana bez udziału Polski ). "To działa i tak będzie też w przyszłości" - uważa komentator.
INTERIA.PL/PAP